– Zgoda na przyjęcie planu naprawczego oznacza, że pracy nie straci 3,65 tys. osób. Bez niego grupa musiałaby zostać postawiona w stan likwidacji, co wiązałoby się z natychmiastowym zamknięciem naszych zakładów – mówi „Parkietowi" Krzysztof Tryliński, prezes grupy Belvedere (na GPW notowanej pod nazwą Sobieski). – Będziemy mogli się skupić na rozwijaniu naszych marek i umacnianiu pozycji rynkowej, co do tej pory uniemożliwiało zadłużenie i spory sądowe – dodaje.
Jaki będzie pierwszy krok oddłużonego Belvedere? – Jest zbyt wcześnie, aby mówić o szczegółach – zaznacza prezes Tryliński.
Wyceny były za niskie
Akcjonariusze głosowali nad przyjęciem planu naprawczego Belvedere w czwartek wieczorem. Poparło go ponad 70 proc. z nich. Część udziałowców zgromadzonych na WZA zażądało odwołania kierownictwa spółki. Uchwała w tej sprawie jednak nie przeszła.
Było to już drugie WZA w sprawie planu naprawczego. Na poprzednim z 12 lutego zabrało kworum, bo obrady opuścili drobni akcjonariusze pod wodzą Nicolasa Migueta.
11 marca zatwierdzony plan zarząd Belvedere przedstawi w sądzie gospodarczym we francuskim Dijon. Ten decyzję podejmie 20 marca. Jeżeli wyda zgodę na realizację planu, to w kwietniu odbędzie się konwersja długu na akcje nowej emisji.