Audytor nie wydał do niego opinii m.in. w związku z obawami o możliwość kontynuowania przez spółkę działalności. Niepokój mogła też wywołać informacja o wyjściu z akcjonariatu Futurealu, z którym Gant zamierzał zrealizować cztery projekty. Grzegorz Antkowiak, prokurent dewelopera, zapewnia, że nie stanowi to zagrożenia dla współpracy.
Grupa zakończyła miniony rok z 403,4 mln zł przychodów i aż 412,4 mln zł straty netto przypisanej akcjonariuszom jednostki dominującej. Odpowiedzialność za tak znaczną stratę ponoszą aktualizacja wartości nieruchomości inwestycyjnych (z tego tytułu firma zanotowała 100,6 mln zł kosztów), odpis z tytułu utraty wartości firmy na kwotę 55,2 mln zł oraz aktualizacja wartości zapasów o 71,3 mln zł. Grupa miała ponadto 172 mln zł kosztów finansowych. Najistotniejszą pozycją była aktualizacja wartości wierzytelności przysługujących od dwóch spółek.
– Wyniki Ganta zaskoczyły bardzo negatywnie. Przepływy pieniężne z działalności operacyjnej nie są jednak złe, gdyż spółka sprzedaje mieszkania. W całym roku było to 160 mln zł, a w samym IV kwartale ponad 60 mln zł – komentuje Maciej Wewiórski z DM?IDMSA.
– Straty wynikają zaś z pieniędzy, które wypłynęły z Ganta w przeszłości. Niesmak może jednak oczywiście budzić przeszacowanie do zera pożyczek udzielonych spółkom powiązanym z założycielami Ganta – dodaje.
Zdaniem Wewiórskiego Gantowi będzie ciężko zmieścić się w obowiązujących obecnie terminach spłaty zobowiązań.