Każdy z typów uczestników telekomunikacyjnego rynku co innego uważa za istotne kryterium przyszłych decyzji biznesowych.
Giganci, posiadacze infrastruktury, z niepokojem oczekują wejścia do Polski międzynarodowych graczy OTT (overt the top), którzy – jak Netflix – opierają swój biznes na tym, że ktoś zbudował już internetową sieć.
Krajowy regulator – Urząd Komunikacji Elektronicznej – czeka na ostateczny sygnał Brukseli, jakie segmenty rynku będą podlegały jego wpływowi i czy podjęte do tej pory działania – w tym zwolnienie Orange Polska z części regulacji – nie były przedwczesne. Mali operatorzy (tzw. ISP) dojrzewają do myśli, że ich rola będzie się sprowadzać do dostarczania gospodarstwu domowemu światłowodowego łącza, a kto inny zadba o ofertę wideo i inne usługi.
Nowi gracze – właściciele i operatorzy wybudowanych w perspektywie unijnej 2007–2013 regionalnych sieci szerokopasmowych – liczą, że dla ich biznesu znajdzie się miejsce. Właściciele – często województwa – mają nadzieję, że partnerstwa publiczno-prywatne, które utworzyli wraz z przedsiębiorcami, sprawdzą się, a operatorzy takich sieci – że znajdą się firmy potrzebujące ich infrastruktury i potrafiące ją wykorzystać w swoim biznesie.
Czytaj więcej w „Rzeczpospolitej"