Mimo że zarząd InPostu poważnie myśli o zagranicznej ekspansji, to w ciągu najbliższych paru lat firma skupi się wyłącznie na rodzimym rynku – wynika z informacji „Parkietu".
Jak podawaliśmy w środę, marka InPost może się pojawić m.in. na paczkomatach w Rosji (grupa Integer odkupiła udziały w sieci w tym kraju od spółki Qiwi). Nie oznacza to jednak, że wkrótce InPost będzie się pojawiał w kolejnych krajach. Choć takie wrażenie można odnieść, analizując komunikat z połowy września. Napisano w nim, że spółka zawarła z EasyPackiem (również spółka z grupy Integer, odpowiedzialna za rozwój sieci paczkomatów za granicą) porozumienie dotyczące potencjalnego udziału InPostu w międzynarodowej ekspansji paczkomatów. W pocztowo-kurierskiej spółce z grupy Integer przekonują jednak, że dotychczas nie zostały podjęte żadne decyzje w zakresie rozwoju usług logistycznych na rynkach zagranicznych.
Oczekiwanie na efekt skali
– Obecnie i w najbliższych latach nie będziemy myśleć o inwestycjach na rynkach zagranicznych – kategorycznie stwierdza Sebastian Anioł, prezes InPostu. Szybko jednak dodaje, że w dalszej perspektywie również tam jest możliwa ekspansja firmy, która 9 października ma zadebiutować na warszawskiej giełdzie. Wedle informacji, które pozyskaliśmy w spółce, InPost na rynkach zagranicznych może być obecny na dwa sposoby. Pierwszy to obsługa logistyczna sieci paczkomatów w ramach współpracy z firmą EasyPack. – Każdorazowo taka decyzja musi być jednak poprzedzona osiągnięciem na danym rynku skali działalności, która z naszej perspektywy będzie wystarczająco duża, aby inwestycja zagraniczna była opłacalna – wyjaśnia Anioł.
Handel transgraniczny
Drugi sposób zagranicznej ekspansji to sukcesywne zwiększanie przez InPost obrotów z obsługi przesyłek transgranicznych.
Jak zaznacza Anioł, już teraz przy obsłudze przesyłek zagranicznych (zarówno przychodzących, jak i wychodzących z kraju) InPost współpracuje z największymi operatorami pocztowymi w Europie.