W ocenie uczestników debaty „Parkietu" poświęconej prognozom dla GPW na 2016 r. głównym czynnikiem, który będzie determinował zachowanie indeksów w nadchodzącym roku, będzie polityka. Jednak w kolejnych miesiącach znaczenie tego czynnika powinno słabnąć, a na pierwszy plan wysuną się fundamenty wspierane przez rosnącą gospodarkę. – Polityka w dalszym ciągu będzie decydować o nastrojach na warszawskiej giełdzie. Jednak dużo negatywnych informacji już zostało uwzględnionych w cenach akcji, więc nie spodziewałbym się kontynuacji przeceny. Spadek dynamiki zysków banków i spółek energetycznych w 2016 r. został już w dużej mierze zdyskontowany przez rynek w 2015 r. Jednak w dalszym ciągu trzeba być przygotowanym na nerwowe wahania indeksów w pierwszych miesiącach roku – ostrzega Roland Paszkiewicz, dyrektor działu analiz CDM Pekao. Przekonuje, że trwalsza poprawa nastrojów powinna nastąpić w okolicach II i III kwartału 2016 r. – Po mało optymistycznym początku 2016 r. spodziewam się, że w dalszej części roku krajowy rynek wróci do trendu wzrostowego. Dlatego na koniec roku możemy liczyć na wyższe poziomy w porównaniu z 2015 r. – wskazuje analityk.
Wtóruje mu Sobiesław Kozłowski, ekspert ds. analiz giełdowych DM Raiffeisen. – Wiele czynników ryzyka zmaterializowało się w 2015 r., zwłaszcza jeśli chodzi o kluczowe sektory obecne naszej giełdzie, co może oznaczać, że okres słabości dużych spółek powoli się kończy – ocenia. – To może skłonić zagranicę do zakupów przecenionych walorów, przekładając się na krótkoterminowe odbicia indeksów – dodaje. Zdaniem eksperta takich krótkoterminowych wahań może być w tym roku więcej, bo rynek szybko nie uwolni się od wpływów polityki, choć jej wpływ w miarę upływu czasu powinien słabnąć.
Rychłego odbicia na GPW nie spodziewa się Jerzy Nikorowski, szef zespołu ds. doradztwa inwestycyjnego Biura Maklerskiego BGŻ BNP Paribas. – Biorąc pod uwagę, że dużą wagę w indeksach mają sektory narażone na ryzyko informacyjne czy regulacyjne, do momentu zrozumienia przez rynek polityki gospodarczej obecnego rządu nie spodziewałbym się powrotu dynamicznych zwyżek na naszym rynku – uważa. Co więcej, wskazuje na wciąż nierozpoznane ryzyka odnośnie do kluczowych sektorów naszego rynku, które mimo tegorocznej przeceny w kolejnych miesiącach mogą ciążyć głównym indeksom. – Dla sektora bankowego takim ryzykiem jest perspektywa dalszych obniżek stóp procentowych. Zakładana przez rynek obniżka nawet rzędu 0,5 pkt proc. może sprawić, że część małych instytucji, przede wszystkim banków spółdzielczych czy SKOK, znajdzie się w dużo gorszej sytuacji niż obecnie, co może być poważnym problemem dla całego sektora. W mojej ocenie to ryzyko nie jest jeszcze wycenione przez inwestorów – przekonuje. Już w tej chwili są na rynku giełdowym banki komercyjne, które mogą potrzebować dokapitalizowania w okresie najbliższych miesięcy. Jednocześnie może zabraknąć entuzjazmu wśród inwestorów do objęcia akcji czy obligacji wyemitowanych przez takie podmioty. Z podobną rezerwą podchodzi do sektora energetycznego. – Patrząc na sytuację rynku surowców energetycznych i prawdopodobieństwo dalszych spadków cen węgla, problemem może być oszacowanie skali potencjalnych strat, które będzie musiała zaabsorbować branża energetyczna po połączeniu z kopalniami. Co więcej, pod znakiem zapytania pozostają dywidendy w spółkach energetycznych, które z reguły były jednym z głównych czynników decydujących o atrakcyjności sektora z punktu widzenia inwestorów instytucjonalnych – wskazuje.
Eksperci są zgodni, że jednym z istotnych czynników, które nie pomagają krajowemu rynkowi, jest negatywne nastawienie inwestorów do rynków wschodzących. Niestety, początek 2016 r. nie przyniesie zmian. – Zakładam, że początek nadchodzącego roku nie będzie najlepszy dla rynków wschodzących. Oczekiwana kontynuacja spadku cen surowców i kulminacja kłopotów niektórych rynków wschodzących będzie negatywnie rzutowała na nastroje na giełdach – uważa Roland Paszkiewicz.
W ocenie naszych rozmówców o atrakcyjności emerging markets decydować będzie sytuacja w Chinach. – Słabość rynków wschodzących jest pochodną problemów chińskiej gospodarki. Inwestorom nie pozostaje nic innego, niż czekać na pierwsze oznaki poprawy koniunktury na tym rynku – twierdzi Jerzy Nikorowski. Niemniej dostrzega szanse na odwrócenie negatywnego trendu. – Spodziewamy się, że do odwrócenia niekorzystnych trendów na tych rynkach może dojść około połowy 2016 r., gdy inwestorzy uwierzą, że okres spowolnienia w Chinach będzie już za nami – ocenia.