Akcje firmy, która na GPW zadebiutowała w październiku, gwałtownie tanieją na skutek fatalnych wyników kwartalnych i ogłoszonego przez zarząd programu restrukturyzacyjnego, który sprowadza się do ograniczenia działalności w segmencie listów. InPost zdecydował się zmniejszyć zasięg działania w sektorze listów zwykłych do 70 proc. obszaru kraju, a co za tym idzie zwolnił 2 tys. osób i zamknął około 65 oddziałów terenowych. Wypowiada również umowy swoim kontrahentom – głównie dużym nadawcom biznesowym, którzy wynegocjowali – jak się okazuje – zbyt niskie ceny listów.
W spółce tłumaczą nam, że inwestorzy reagują panicznie, a nie ma podstaw do takich zachowań, ponieważ zarząd zdecydował się ograniczyć aktywność w nierentownym i dynamicznie kurczącym się segmencie, a koncentruje się na znacznie bardziej dochodowych – e-commerce i segmencie kurierskim. Mimo, że notowania InPostu lecą na łeb, na szyję, analitycy uspokajają. – InPost wywiąże się z kontraktów, poza tymi najmniej rentownymi. Trzeba zaczekać, by zobaczyć jak odchudzona struktura spółki i zwiększona ekspozycja na e-commerce, czyli wysokomarżowy, rentowny segment, wpłynie na jej wyniki w kolejnych kwartałach – mówi Krzysztof Kuper, analityk Ipopema Securities. Jakub Viscardi, analityk DM BOŚ, twierdzi, że ryzyko dalszego spadku kursu InPostu, ale również spółki-matki, grupy Integer.pl, jest realne (w środę drugi dzień z rzędu przecena walorów Integera sięgała 12 proc. – za papiery płacono 52,22 zł, czyli aż o 65 proc. mniej niż rok temu). Jego zdaniem wyniki w II kwartale będą równie słabe. A to, jak zwraca z kolei Wojciech Dębski z ING Securities, rodzi ryzyko, że nie zostaną spełnione kowenanty kredytowe zawarte w obligacjach wyemitowanych przez Integer. – W najbliższym czasie notowania InPostu i Integera będą pod presją – nie ma wątpliwości analityk ING.
Część ekspertów uważa, że kluczowy dla spółki pocztowej należącej do Rafała Brzoski, jednego z najbogatszych Polaków, może okazać się wrzesień. – To wtedy badany jest popyt na listy u klientów biznesowych. III kwartał może więc przesądzić o przyszłości nogi pocztowej InPostu – przekonuje jeden z analityków, pragnący zachować anonimowość. Według niego InPost przegrał rywalizację o rynek listów z Pocztą Polską (PP), która zdobyła intratny kontrakt na obsługę sądów. – Poczta stosuje niskie ceny, a ta polityka wykańcza konkurentów. Pytanie, czy nie odbije się na kondycji finansowej samej PP. Państwowy operator walczy bowiem o udziały w rynku kosztem rentowności – tłumaczy nasz rozmówca.
W I kwartale InPost miał 8,53 mln zł skonsolidowanej straty netto, wobec 5,78 mln zł zysku rok wcześniej. Strata operacyjna wyniosła 9,74 mln zł (poprzednio 7,74 mln zł zysku). Przychody osiągnęły poziom 132 mln zł (wzrost o 1 proc.).