Obecnie zakłada, że globalny PKB powiększy się w tym roku o 3,1 proc., w porównaniu z 3,2 proc. w ub.r., a w przyszłym roku o 3,4 proc. W październiku ubiegłego roku spodziewał się, że globalna gospodarka urośnie o 3,6 proc. w 2016 r. i 3,8 proc. rok później.
Tendencja obniżania prognoz nie omija także rynków wschodzących i powrót do ponad 5-proc. tempa wzrostu, które utrzymywało się przez dekadę do 2012 r. (z wyjątkiem 2009 r.), wydaje się na razie nierealny. MFW spodziewa się, że PKB tej grupy państw powiększy się w 2017 r. o 4,6 proc. – najbardziej od 2013 r., ale wciąż niewiele jak na historyczne standardy.
– Z perspektywy gospodarek wschodzących lepiej już było – przyznał prof. Jerzy Hausner z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Były wicepremier, a ostatnio członek Rady Polityki Pieniężnej, był jednym z uczestników panelu dyskusyjnego „Rynki wschodzące: slalom między zagrożeniami", który towarzyszył ceremonii wręczenia nagród Emerging Market Champions podczas Europejskiego Forum Nowych Idei w Sopocie. – Wydaje się, że gospodarki wschodzące najgorsze mają już za sobą. Ale i tak zewnętrzne otoczenie pozostaje trudne. Widać na przykład, że wolny handel i globalizacja są w odwrocie. To znamienne, że oboje kandydatów na prezydenta USA jest septycznych co do korzyści z handlu, choć nie zgadzają się praktycznie w żadnej innej kwestii – dodał inny uczestnik dyskusji, ekonomista Citi ds. globalnych Ebrahim Rahbari.
Wszyscy paneliści zgodzili się jednak, że pomimo nasilenia się tendencji protekcjonistycznych i nacjonalistycznej retoryki w wielu krajach globalizacji nie da się odwrócić, a nawet zatrzymać.
Brexit, czyli potrzebne euro w Polsce?
I to nawet mimo tak ważnych i niespodziewanych zdarzeń jak Brexit. Wyjście Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty zdaniem prof. Grzegorza Kołodki, w przeszłości dwukrotnego wicepremiera i ministra finansów, każe postawić pytanie o priorytety polskiej polityki gospodarczej w Unii Europejskiej w odniesieniu do wspólnej waluty.