Polska i gospodarki wschodzące potrzebują nowego modelu rozwoju

W ubiegłym tygodniu Międzynarodowy Fundusz Walutowy już po raz trzeci w tym roku zrewidował w dół swoje prognozy wzrostu światowej gospodarki.

Aktualizacja: 06.02.2017 16:09 Publikacja: 12.10.2016 18:55

Debata „Rynki wschodzące: slalom między zagrożeniami" towarzyszyła ceremonii przyznania nagród Emerg

Debata „Rynki wschodzące: slalom między zagrożeniami" towarzyszyła ceremonii przyznania nagród Emerging Markets Awards. Moderatorem dyskusji był Andrzej Olechowski, były minister finansów i spraw zagranicznych, przewodniczący rady nadzorczej Citi Handlowego.

Foto: Archiwum

Obecnie zakłada, że globalny PKB powiększy się w tym roku o 3,1 proc., w porównaniu z 3,2 proc. w ub.r., a w przyszłym roku o 3,4 proc. W październiku ubiegłego roku spodziewał się, że globalna gospodarka urośnie o 3,6 proc. w 2016 r. i 3,8 proc. rok później.

Tendencja obniżania prognoz nie omija także rynków wschodzących i powrót do ponad 5-proc. tempa wzrostu, które utrzymywało się przez dekadę do 2012 r. (z wyjątkiem 2009 r.), wydaje się na razie nierealny. MFW spodziewa się, że PKB tej grupy państw powiększy się w 2017 r. o 4,6 proc. – najbardziej od 2013 r., ale wciąż niewiele jak na historyczne standardy.

– Z perspektywy gospodarek wschodzących lepiej już było – przyznał prof. Jerzy Hausner z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Były wicepremier, a ostatnio członek Rady Polityki Pieniężnej, był jednym z uczestników panelu dyskusyjnego „Rynki wschodzące: slalom między zagrożeniami", który towarzyszył ceremonii wręczenia nagród Emerging Market Champions podczas Europejskiego Forum Nowych Idei w Sopocie. – Wydaje się, że gospodarki wschodzące najgorsze mają już za sobą. Ale i tak zewnętrzne otoczenie pozostaje trudne. Widać na przykład, że wolny handel i globalizacja są w odwrocie. To znamienne, że oboje kandydatów na prezydenta USA jest septycznych co do korzyści z handlu, choć nie zgadzają się praktycznie w żadnej innej kwestii – dodał inny uczestnik dyskusji, ekonomista Citi ds. globalnych Ebrahim Rahbari.

Wszyscy paneliści zgodzili się jednak, że pomimo nasilenia się tendencji protekcjonistycznych i nacjonalistycznej retoryki w wielu krajach globalizacji nie da się odwrócić, a nawet zatrzymać.

Brexit, czyli potrzebne euro w Polsce?

I to nawet mimo tak ważnych i niespodziewanych zdarzeń jak Brexit. Wyjście Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty zdaniem prof. Grzegorza Kołodki, w przeszłości dwukrotnego wicepremiera i ministra finansów, każe postawić pytanie o priorytety polskiej polityki gospodarczej w Unii Europejskiej w odniesieniu do wspólnej waluty.

– Jeżeli Polska będzie się dystansowała od trzonu integracji, jakim jest przystąpienie do strefy euro, to będzie się marginalizować – podkreślił Kołodko.

Ale Brexit to tylko jedno z wyzwań stojących przed rynkami wschodzącymi, których specyfika jest jeszcze bardziej skomplikowana.

Trzeba się liczyć z turbulencjami

– Kraje rozwinięte wpadły w pułapkę quasistagnacji. Nie odgrywają już roli konsumenta ostatniej instancji. Ponadto usiłują się bronić metodami, które dla krajów wschodzących są niebezpieczne. To głównie ultraniskie stopy procentowe i niekonwencjonalna polityka pieniężna, które powodują turbulencje na rynkach finansowych, przypływy i odpływy kapitału – tłumaczył prof. Marek Belka. – Gospodarki wschodzące nie mogą więc dłużej opierać swojego modelu wzrostu na eksporcie i muszą się liczyć z turbulencjami na rynkach finansowych – dodał były prezes Narodowego Banku Polskiego. Jak podkreślił, kraje rozwijające się muszą w większym niż dawniej stopniu liczyć na siebie. Tą drogą próbują iść Chiny, przestawiając się na wzrost bazujący na popycie wewnętrznym zamiast zewnętrznego. Gospodarki wschodzące muszą również być przygotowane na finansowe wstrząsy, ale – jak zauważył były premier i dwukrotny minister finansów – wiele z nich zdało sobie z tego sprawę już w latach 90., gdy po serii kryzysów zaczęły gromadzić duże rezerwy walutowe.

Prof. Hausner zwrócił uwagę, że całej globalnej gospodarce ciążą pewne nierozwiązane problemy. Jednocześnie możliwości pobudzania koniunktury przez banki centralne i rządy są coraz bardziej ograniczone. – Import kapitału i naśladownictwo nie będą już przynosiły gospodarkom wschodzącym takiego wzrostu produktywności jak dawniej. A ich przewaga w postaci dużych zasobów taniej siły roboczej traci znaczenie. Kraje te muszą więc poszukać własnej drogi zwiększania produktywności, muszą bardziej polegać na własnym potencjale rozwojowym – powiedział były minister gospodarki, pracy i polityki społecznej.

Jak jednak zastrzegł, nie powinno to polegać na zamykaniu granic, tylko na zmianie rodzaju współzależności międzynarodowej. Słowem kluczem do budowy tego nowego ładu jest zdaniem Hausnera tzw. gospodarka okrężna.

Potrzebny nowy model rozwoju

W podobnym duchu wypowiadał się prof. Grzegorz Kołodko. Jak tłumaczył, weszliśmy w dobę „gospodarki po PKB". To oznacza, że nie ma dziś sensu koncentrować się na tym wskaźniku jako jedynym kryterium rozwoju. – Poza wzrostem PKB znaczenie ma też podział dochodu, zdrowie, środowisko – powiedział. Zaznaczył przy tym, że gospodarki wschodzące – które sam Kołodko woli określać mianem emancypujących się – muszą dziś dbać o zrównoważony rozwój społeczno-gospodarczy, bo dotychczasowe tempo rozwoju ilościowego, mierzone właśnie PKB, jest nie do utrzymania.

Ebrahim Rahbari zauważył, że dużym wyzwaniem dla gospodarek wschodzących jest natura dzisiejszego postępu technologicznego. – Dzisiejsze innowacje z reguły nie są komplementarne wobec pracy, tylko substytucyjne. To oznacza, że oddziałują w kierunku spadku zatrudnienia. W szczególności będzie znikała rutynowa praca w przemyśle, tymczasem to gospodarki wschodzące mają większy udział takich miejsc pracy w strukturze zatrudnienia – wyjaśnił.

Jeśli, jak wynika z badań, w USA 50 proc. miejsc pracy jest zagrożonych likwidacją w perspektywie kilkudziesięciu lat wskutek automatyzacji, to w krajach rozwijających się ten udział może sięgać nawet 70–80 proc. I właśnie m.in. takie zmiany wymagają uwagi ze strony rządzących i przygotowania planu podtrzymania wzrostu i dalszego rozwoju rynków wschodzących.

Firmy
Mercator Medical chce zainwestować w nieruchomości 150 mln zł w 2025 r.
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Firmy
W Rafako czekają na syndyka i plan ratowania spółki
Firmy
Czy klimat inwestycyjny się poprawi?
Firmy
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Firmy
Na co mogą liczyć akcjonariusze Rafako
Firmy
Wysyp strategii spółek. Nachalna propaganda czy dobra praktyka?