– Jeśli KNF widzi jakiekolwiek przeciwwskazania to powinna to jasno powiedzieć, tak aby akcjonariusze GPW mogli jak najszybciej wybrać nowego prezesa. Jeśli takich przeciwwskazań nie ma, to zasadne wydaje się pytanie, dlaczego to trwa aż tak długo. Mam wrażenie, że w innych sprawach związanych z rynkiem kapitałowym, zgłaszanych m.in. przez inwestorów mniejszościowych, KNF nie wykazuje się aż taką dociekliwością i determinacją – mówi Jarosław Dominiak, prezes SII.
Rynek cierpi
Kolejne wyjaśnienia i poruszane przez KNF wątki mogą doprowadzić do tego, że postępowanie w sprawie Dietla i Grzywińskiego przedłuży się w nieskończoność, a przynajmniej do połowy przyszłego roku, kiedy upływa kadencja zarządu giełdy. Na parkiecie opracowują więc już plan awaryjny. Tymczasem przeciągające się bezkrólewie zaczyna zbierać żniwo. Według „Parkietu" jeden z zagranicznych funduszy, mający 4 proc. udziałów w GPW, skarży się na takie bezkrólewie na giełdzie, która powinna być wzorem dla pozostałych spółek publicznych. To, co się dzieje, nie mieści się w jego skali corporate governance i rozważa głosowanie nogami (w praktyce pozbycie się akcji).
– Sytuacja, w której emitent przez osiem miesięcy nie może wyłonić prezesa, jest bardzo niekorzystna, zarówno w wymiarze korporacyjnym, jak i wizerunkowym. W przypadku GPW jest to szczególnie problematyczne ze względów regulacyjnych i czysto biznesowych. Regulacyjnych, bo GPW jest odpowiedzialna za utrzymanie wysokich standardów ładu korporacyjnego, powinna zatem w tym obszarze świecić raczej przykładem niż oczami. Biznesowych zaś dlatego, że nieubłaganie ucieka czas, w którym można podjąć działania mające na celu podniesienie atrakcyjności GPW wobec inwestorów i emitentów. Tymczasem skoro od 2012 r. nie było prezesa, który mógłby prowadzić prace w horyzoncie pełnej kadencji, to trudno oczekiwać, aby po pięciu latach dryfu instytucja ta była gotowa do walki konkurencyjnej, zwłaszcza wobec zachodzących zmian regulacyjnych – uważa Mirosław Kachniewski, prezes SEG. W podobnym tonie wypowiada się Beata Binek, prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów, która podkreśla, że z punktu widzenia corporate governance sytuacja braku zarządu w jakiejkolwiek spółce giełdowej jest niedopuszczalna. – Spółka powinna mieć kierownika, a akcjonariusze osobę odpowiedzialną za kierowanie spółką. Jednak notowania akcji GPW nie wykazują stałej tendencji spadkowej. Albo akcjonariusze nie postrzegają takiej sytuacji jako zagrożenia, albo ostatnio lepsza sytuacja finansowa grupy kapitałowej GPW poprawiała nastroje inwestorów pomimo braku pełnego składu zarządu. Zachowanie kursu akcji nie powinno jednak zmylić. Brak zarządu prędzej czy później doprowadzi do negatywnych konsekwencji. W przeciwdziałaniu ich wystąpieniu powinni współpracować minister rozwoju i finansów oraz KNF, a prezes powinien objąć stanowisko jak najszybciej – mówi Binek.
W tle jest jednak wielka polityka, w której główną rolę ma odgrywać prezes NBP Adam Glapiński (ma on ponoć swojego kandydata na co najmniej członka zarządu giełdy; jest nim niewiele znany w środowisku Artur Marszałkiewicz). KNF zapewnia jednak, że o wszystkim decydują jedynie kwestie merytoryczne.