Deficyt biegłych rewidentów to skutek restrykcyjnego prawa

Rozmowa Krzysztof Burnos, prezes Krajowej Rady Biegłych Rewidentów

Publikacja: 12.04.2019 13:49

Deficyt biegłych rewidentów to skutek restrykcyjnego prawa

Foto: materiały prasowe

Jak oceniacie sytuację w branży po wejściu w życie nowej ustawy o biegłych rewidentach? Według założeń ustawodawcy miała wzrosnąć niezależność audytu i jego jakość, a podobno doszło przede wszystkim do zmniejszenia konkurencji i wzrostu cen za świadczone usługi.

W konsultacjach nowelizacji powtarzaliśmy, że im bardziej restrykcyjna będzie regulacja, tym mniej firm audytorskich pozostanie na rynku badań jednostek zainteresowania publicznego.

Mniejsze firmy nie przegrywają przetargów na obsługę dużych podmiotów – one kalkulują ryzyko i po prostu w nich nie startują. Konkurencja zatem się zmniejsza.

Impulsów wzrostu cen jest jednak więcej: firmy muszą uwzględniać choćby wzrost potencjalnych kar, a więc większe ryzyko, a także wynikające z nowych wymogów koszty wprowadzenia procedur, zatrudnienia dodatkowych ludzi czy opracowania niezbędnych systemów.

Jak zapatrujecie się na planowaną kolejną zmianę przepisów, dotyczącą nadzoru nad rynkiem audytu?

Także przy poprzedniej reformie podkreślaliśmy, że kluczowa jest skalowalność regulacji – a tę zapewnia właśnie podział nadzoru na samorządowy i państwowy. Samorząd wykonuje funkcje nadzorcze niejako „bliżej" kontrolowanych czynności, a także – co nie bez znaczenia – taniej.

Pomysł powołania Polskiej Agencji Nadzoru Audytowego oparty jest na mrzonce, że można się zajmować wszystkim. Nadzór publiczny, zamiast koncentrować się na ryzyku systemowym, rozmyje się, kontrolując wszystkie usługi i wszystkie firmy audytorskie. To ryzyko wpisane w tę instytucję, a na początku będzie jeszcze większe: nierealistyczne jest oczekiwanie, że w kilka miesięcy uda się powołać od podstaw nową instytucję, która od razu rozpocznie działania na sto procent. Najważniejsze, systemowe usługi mogą nie być odpowiednio nadzorowane.

Planowane zmiany na rynku audytu są m.in. pokłosiem afery GetBacku. Zapoczątkowała ona też gorącą dyskusję na temat tego, gdzie generalnie jest granica pomiędzy odpowiedzialnością audytorów i władz badanych spółek.

Oczywiście kiedy audytor popełnia błąd, powinien za to odpowiadać. Wprawdzie biegły rewident, badając sprawozdania finansowe, nie wykonuje tzw. fraud auditu, ale to nie zwalnia go z obowiązku sceptycyzmu oraz wykonania odpowiednich procedur. Powinien ostrzec radę nadzorczą lub inwestorów, jeśli w oparciu o zebraną w trakcie badania wiedzę stwierdzi, że są przesłanki do uznania, iż istnieją istotne słabości w systemie zarządzania ryzykiem oszustwa oraz ochrony majątku, w tym w środowisku lub procedurach systemu kontroli wewnętrznej.

Jak można przywrócić zaufanie do branży audytorskiej?

Nie zgadzam się z zawartą w pytaniu tezą, że zostało ono naruszone. Nie obserwujemy tego. Jest to twierdzenie regulatora rynku, który wykorzystuje je, aby uzasadnić propozycję radykalnych zmian prawnych.

Czy często zdarza się, że władze spółek nie chcą współpracować z audytorem, odmawiają przekazywania dokumentów, a potem obrażają się na niego, gdy ten na przykład zgłasza zastrzeżenia do raportu?

Nie mamy informacji o takich problemach. Jeśli chodzi o współpracę z audytorami, należytą starannością po stronie firm jest obecność kompetentnych osób w radach nadzorczych – i zwłaszcza w spółkach giełdowych obserwujemy duży postęp. Ale jest jeszcze miejsce do poprawy.

Naciski na audytorów, aby zrezygnowali z niewygodnych dla zarządów korekt, mogą się oczywiście pojawiać, zwłaszcza w okresach spowolnienia gospodarczego, gdy wyniki finansowe spółek mogą być słabsze. Bardzo dobrze działa tu jednak obligatoryjnie dwuletnia pierwsza umowa, a także praktyka zawierania umów na dłuższy okres – zapewnia to audytorowi niezależność w pierwszym roku oraz kolejnych latach współpracy, kiedy próby nacisku na pokazanie wyniku lepszego niż w rzeczywistości mogą być największe.

Tymczasem w obszar audytu coraz śmielej wkraczają nowe technologie – czy nie stawia to w trudniejszej sytuacji mniejszych firm audytorskich, które nie mają środków na takie inwestycje?

Nie jest oczywiście tak, że 100 proc. biznesu wszystkie swoje procesy zdigitalizowało, a im mniejsza firma, tym mniej złożonych systemów używa. Mniejsze firmy audytorskie nie muszą więc prowadzić wielkich inwestycji w samą technologię. Natomiast niewątpliwie niezbędna jest wiedza – biegli rewidenci muszą wiedzieć, czym jest robotyzacja, internet rzeczy czy blockchain. Dla mniejszych firm audytorskich zdobycie niezbędnej wiedzy także jest pewnym wyzwaniem – widzę tu jednak ogromną rolę samorządu, który niejako wyrówna szanse edukacyjne.

Gdy okresy raportowania skrócą się i zaczniemy mieć dostęp do danych w czasie rzeczywistym, niewątpliwie jednym z podstawowych instrumentów audytu staną się narzędzia analizy danych. Do zaudytowania sprawozdania, w którym występują kryptowaluty, nie potrzebujemy jednak specjalistycznych narzędzi ani doktoratu z informatyki. Specjaliści IT będą jednak potrzebni w firmach audytorskich choćby do zarządzania niektórymi projektami.

Liczba osób chętnych do wykonywania zawodu biegłego rewidenta od kilku lat utrzymuje się na zbliżonym poziomie, ale z widoczną tendencją spadkową. Jak można zachęcić młodych ludzi do tego zawodu?

Dużą rolę w zachęcaniu do zawodu odgrywa pierwszy z nim kontakt – na uczelni albo w firmie audytorskiej. Tak było na przykład w moim przypadku. Jako samorząd także podejmujemy wiele wysiłków, by kształtować pozytywny wizerunek naszej profesji. Przyczyny części problemów leżą jednak gdzie indziej.

Gdzie?

Ścieżka do zdobycia uprawnień jest bardzo długa, ale chętnych jest wielu – tyle że nie wszyscy chcą potem wykonywać zawód. Regulacja z pewnością odstrasza, zwłaszcza od zakładania nowych firm audytorskich. Te istniejące na rynku odczują nowe obciążenia, ale pewnie sobie z nimi poradzą. Mają już choćby doświadczenie z przechodzeniem kontroli. Regulator daje swoimi działaniami sygnał, by nie zakładać małych firm, wypycha biegłych rewidentów do większych podmiotów, co redukuje ich ryzyko zawodowe. To, że brakuje audytorów SKOK-ów czy banków spółdzielczych, nie jest kwestią deficytu biegłych rewidentów, tylko właśnie nadregulacji i kultury strachu przed regulatorem.

Rozmawiała Katarzyna Kucharczyk

Absolwent Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego oraz Studium Prawa Podatkowego Wydziału Prawa i Administracji na Uniwersytecie Łódzkim, gdzie podjął również studia doktoranckie. Od 2001 r. aktywnie uczestniczy w działalności samorządowej. W ramach prac komisji ds. współpracy międzynarodowej reprezentował KRBR w Accountancy Europe, IFAC i innych gremiach. W latach 2011–2015 członek KRBR oraz przewodniczący komisji ds. rozwoju usług biegłego rewidenta w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw. Od 2015 r. prezes KRBR.

Firmy
Za Odrą i Nysą rośnie znaczenie polskich spółek
Firmy
Prezes Arlenu: Wolałbym mieć mniejszą kapitalizację i pokój
Firmy
Ponad dwieście raportów jednego dnia. Wynikowa lawina na małej giełdzie
Firmy
Rainbow Tour wybija się górą z kanału
Firmy
Rynek energooszczędnych produktów powinien dynamicznie rosnąć
Firmy
Musimy sforsować barierę, po której następuje efekt kuli śnieżnej