Decyzję w tej sprawie podjęła prokuratura w Katowicach, która po dokonaniu oceny zebranego materiału dowodowego zdecydowała o zatrzymaniu i przymusowym doprowadzeniu byłego przewodniczącego Komisji. We wtorek prokuratura miała przedstawić mu zarzuty korupcyjne.

Afera z Markiem Ch. w roli głównej wybuchła ponad dwa tygodnie temu, kiedy „Gazeta Wyborcza" oraz „Financial Times" opisały spotkanie Marka Ch. z biznesmenem Leszkiem Czarneckim, które miało się odbyć pod koniec marca. Były szef Komisji Nadzoru Finansowego miał podczas tego spotkania złożyć Czarneckiemu propozycję korupcyjną. Rozmowa została nagrana przez biznesmena, który w ostatnich dniach stawił się w prokuraturze w Katowicach celem złożenia wyjaśnień. Po doniesieniach o rzekomej propozycji korupcyjnej Marek Ch. zrezygnował ze stanowiska przewodniczącego Komisji. Tym samym jako pierwszy szef KNF nie dotrwał do końca pięcioletniej kadencji (stanowisko przewodniczącego zajmował w latach 2016–2018).

Na jego następcę wybrany został Jacek Jastrzębski, który w piątek został desygnowany na to stanowisko przez premiera. Jastrzębski od 2008 r. związany był z bankiem PKO BP, gdzie pełnił funkcję zastępcy dyrektora departamentu prawnego. Mimo że jego nominacja okazała się sporą niespodzianką, to nie brakuje opinii, że jest to „właściwy człowiek". – Łączy kompleksową znajomość regulacji prawnych z wiedzą ekonomiczną. To nie teoretyk, lecz praktyk o bardzo wysokiej reputacji. Decyzja premiera wzmacnia sprawność i reputację KNF w Polsce i za granicą – przekonywał przy okazji nominacji Jastrzębskiego Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.

Zdaniem obserwatorów rynku jednym najważniejszych wyzwań stojących przed nowym szefem nadzoru jest odbudowa zaufania nie tylko do całego rynku finansowego, ale też i do samej Komisji. PRT