Minister finansów Taduesz Kościński zapewniał w czwartek, że finanse publiczne są stabilne, a resort na bieżąco monitoruje sytuację. Minister na razie nic nie mówi o konieczności natychmiastowej nowelizacji budżetu na 2020 r., jednak zdaniem ekonomistów w obecnej sytuacji taka nowelizacja i tak będzie potrzebna.
– Budżet bez deficytu od początku był fikcją literacką, bo cały sektor miał deficyt – zauważa Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP. – Ale nawet ten fikcyjny zerowy deficyt jest nie do utrzymania – dodaje.
Jak wyjaśnia, przy obecnym konsensusie rynkowym co do wzrostu PKB w 2020 r. wynoszącego 1,6 proc. ubytek dochodów w budżecie centralnym (w tym z VAT i innych podatków) można szacować na 16–20 mld zł. Pod znakiem zapytania stoją też jednorazowe dochody (np. ze sprzedaży częstotliwości 5G czy z tytułu transferów z OFE), co może dać kolejne 20 mld zł ubytków.
– Sam budżet centralny może mieć straty łącznie na ok. 40 mld zł. A mamy jeszcze inne podmioty sektora finansów publicznych. Cały sektor to możliwy deficyt ponad 4 proc. PKB, 80 mld zł – uważa Dudek.
– Przy założeniu, że w 2020 tempo PKB spadnie poniżej 2 proc., deficyt sektora wyniesie 2,5 proc. z PKB z ryzykiem w górę. A w przyszłym roku przekroczy 3 proc. – uważa z kolei Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.