Długie dekady obowiązywania w miarę stabilnych regulacji pozwoliły na ukształtowanie się w miarę spójnego poglądu na zadania tych organów. W przypadku spółek publicznych porządek ten był zaburzany poprzez dodawanie radom wciąż nowych zakresów odpowiedzialności, lecz mieściły się one w szeroko rozumianych kompetencjach nadzorczych.
Ubiegłoroczne zmiany w kodeksie spółek handlowych mocno zmieniły rzeczywistość. Idea była szczytna – aby wyposażyć rady nadzorcze w kompetencje niezbędne do realizacji ich zadań, ale przyjęte rozwiązania niekoniecznie poprawią stan ładu korporacyjnego. Może się okazać, że w dobrze funkcjonujących radach sytuacja się pogorszy, a w źle funkcjonujących się nie poprawi.
Jeśli bowiem dotychczas rada dobrze wykonywała swoje obowiązki, to żadnych zmian w prawie nie potrzebowała. Dobra rada potrafiła wydobyć od zarządu wszelkie ważne informacje, a jeśli miała wątpliwości co do ich jakości czy rzetelności, to mogła zarząd zmienić. Tymczasem zmiany regulacyjne w pewnym sensie wymuszają zmiany w sferze realnej. Trudno bowiem je zignorować – skoro prawodawca wyposażył rady w dodatkowe kompetencje, to po coś to zrobił.
To jest zresztą dużo szerszy problem, bo dodatkowe kompetencje oznaczają dodatkową odpowiedzialność. Jeśli rada ma prawo węszyć po spółce i odpytywać pracowników, to dlaczego tego nie robi? Skoro może powołać zewnętrznych doradców, to dlaczego nie powołuje? Dopóki wszystko idzie dobrze, te pytania pozostają w sferze retorycznych rozważań. Ale jeśli dojdzie w spółce do jakichś nieprawidłowości, pytania te okażą się bardzo zasadne. A że do nieprawidłowości może dojść zawsze, to rada niejako na wszelki wypadek powinna wykazywać się daleko idącą podejrzliwością.
Oczywiście można stwierdzić, że taka jest jej rola – węszyć, sprawdzać, szukać dziury w całym. Ale można też podejść do sprawy inaczej – że rada powinna być dla zarządu bardziej starszym bratem niż surowym ojcem. Im więcej nieufności rada okaże zarządowi, tym więcej nieufności otrzyma w zamian. A przecież współpraca tych organów musi się opierać na zaufaniu. Żadna rada nie będzie w stanie skontrolować wszystkiego i musi zaufać zarządowi, że o wszystkich istotnych sprawach jest informowana. I w drugą stronę – zarząd musi mieć zaufanie do rady, że jeśli poinformuje ją o czymś niekorzystnym, to nie ryzykuje nagłej utraty posady.