Badanie obejmowało 8000 kobiet i mężczyzn z 16 rynków, a także 100 firm zarządzających aktywami o wartości aktywów wynoszącej około 60 bilionów USD. Autorzy jednoznacznie stwierdzili, że obecnie nie ma szans na to, aby zachęcić kobiety do inwestowania w taki sam sposób, jak ma to miejsce w przypadku mężczyzn.
W raporcie podkreślono, że stereotyp inwestora, którego reprezentuje mężczyzna w średnim wieku inwestującego na swoją emeryturę jest przestarzały. Młode kobiety również są zainteresowane inwestowaniem, ale muszą być do tego zainspirowane.
Zdaniem 86 proc. globalnych zarządzających aktywami, z którymi przeprowadzono wywiady na potrzeby raportu, ich oferta jest skierowana do mężczyzn. Co więcej, 73 proc. z nich zauważyło, że produkty inwestycyjne ich firm są skierowane głównie do mężczyzn, co sugeruje, że koncentrują się na korzyściach i cechach, które ogólnie bardziej przemawiają do mężczyzn niż kobiet. Co to oznacza? W takiej sytuacji kobiety zainteresowane inwestycjami spotykają się z językiem, obrazami i wiadomościami skierowanymi głównie do klienta płci męskiej.
Autorzy raportu wykazali, że udział kobiet w inwestycjach jest wstrzymywany przez trzy główne czynniki. Po pierwsze, jeśli chodzi o zaangażowanie, tylko 28 proc. kobiet z rynków globalnych jednoznacznie wskazuje zainteresowanie inwestycjami. Dla instytucji finansowych to zbyt mało, aby zwrócić swoje zainteresowanie w stronę kobiet inwestorek. Drugim czynnikiem jest tzw. przeszkoda dochodowa. Kobiety na całym świecie uważają, że potrzebują średnio 4092 USD dochodu do dyspozycji miesięcznie, aby mogły zacząć inwestować część swoich pieniędzy. Jednocześnie 27 proc. ankietowanych kobiet określiło swoją kondycję finansową jako złą lub bardzo złą. Ta obserwacja prowadzi do jednoznacznej konkluzji: firmy inwestycyjne powinny dążyć do przezwyciężenia tego błędnego przekonania i wyjaśnienia, że do rozpoczęcia inwestycji potrzebna jest niewielka ilość pieniędzy. Trzeci ze zidentyfikowanych powodów wstrzymywania udziału kobiet w inwestycjach jest mit wysokiego ryzyka. Prawie połowa ankietowanych kobiet stwierdziła, że inwestowanie pieniędzy na giełdzie lub w funduszach inwestycyjnych jest dla nich zbyt ryzykowne. Z drugiej strony tylko 9 proc. kobiet potwierdziło wysoką lub bardzo wysoką tolerancję na ryzyko. Autorzy badania uważają, że w takiej sytuacji ważne jest, aby instytucje finansowe lepiej komunikowały kwestie ryzyka i korzyści z inwestycji, zwłaszcza w kontekście utraconych potencjalnych możliwości wynikających z nieinwestowania. „To pozwoliłoby wprowadzić kobiety do dialogu inwestycyjnego, który jest zarówno uczciwy, jak i dokładny" – czytamy w raporcie. W ramach przeprowadzonych badań wykonano również symulacje, z których wynika, że gdyby kobiety inwestowały w tym samym tempie, co mężczyźni, mogłoby być dziś dostępne na rynku dodatkowe 3,22 biliona USD.
W swoich konkluzjach autorzy zachęcają do strategii stosowanej przez Warrena Buffetta, który w jednym z listów do inwestorów napisał, że w ramach testamentu większość jego majątku trafi do organizacji charytatywnych, natomiast pozostała część środków zostanie ulokowana w funduszu powierniczym jego żony – Astrid Menks. Fundusz ten 10 proc. środków ma lokować w krótkoterminowe obligacje rządowe, zaś pozostałe 90 proc. w akcje największych spółek amerykańskich. W długim terminie stopa zwrotu z takiego portfela będzie wyższa od tego, którą osiągnie większość inwestorów, niezależnie od tego, czy będą to fundusze emerytalne, czy firmy zarządzające aktywami, które zatrudniają wysoko wynagradzanych zarządzających – napisał Buffett w 2013 r.