Inwestorzy dyndają na hakach

Dla każdego inwestora miernikiem atrakcyjności giełdy jest płynność, płynność i jeszcze raz płynność.

Publikacja: 12.09.2018 06:53

Dariusz Jarosz, prezes Martis Consulting

Dariusz Jarosz, prezes Martis Consulting

Foto: materiały prasowe

17 marca 1713 r. słynny tatrzański zbój Janosik przyznał się przed sądem do rozbojów, w tym zabójstwa księdza. Ponoć zabierał bogatym, a rozdawał biednym. Tego samego dnia, jak przystało na harnasia, Janosik został powieszony na haku za poślednie żebro, co miało zapewnić mu długą śmierć w strasznych mękach. Choć wcześniej odcięto mu prawą rękę i zdarto dwa pasy skóry, rozbójnik był ponoć tak odporny na ból, że wisząc na haku... spokojnie pykał sobie fajkę.

Karanie tą drastyczną metodą dzisiaj jest nadal popularne, a stosują je Komisja Nadzoru Finansowego oraz warszawska giełda wobec niesfornych emitentów. Oczywiście mówimy tutaj o ubocznym skutku zawieszenia notowań w inwestorskim slangu zwanym „wieszaniem na haku". Co ten termin właściwie oznacza?

Otóż wisi na haku ten, kto posiada akcje kupione drogo, a nie może ich sprzedać bez akceptacji dużej straty, lub nie może ich sprzedać w powodu małego popytu. Wisi na haku także ten, kto w ogóle nie może się akcji pozbyć za jakąkolwiek cenę, bo ich obrót jest po prostu przez GPW zawieszony.

Co ciekawe. Nie wiszą na haku właściciele akcji spółek, które ogłosiły upadłość, gdyż one ciągle są notowane na GPW i nikomu nie przeszkadza fakt, że teoretycznie są warte zero. I całe szczęście, bo sprzedając takie papiery nawet po 1 grosz mamy szansę dzięki takiej transakcji obniżyć podatek od zysków kapitałowych, czyli rozliczyć podatkową stratę z zyskiem z innych papierów.

Kto zawiesza notowania na GPW? Zarząd giełdy, który decyduje się na taki krok przeważnie, by zdyscyplinować emitentów, którzy np. „zapominają" w terminie opublikować sprawozdań finansowych. GPW zawiesza także notowania na wniosek KNF, która np. wszczyna postępowanie wobec spółki. I robi to raczej z automatu, bo gdyby tego nie robiła to akcje GPW mogłyby być same zawieszone. Akcje najsłynniejszej ostatnio na rynku kapitałowym spółki GetBack są zawieszone już cztery miesiące, a wraz z nią wiszą na hakach tysiące jej akcjonariuszy, którzy są pozbawieni możliwości wykonania jakiegokolwiek ruchu. I oni z pewnością nie pykają fajki tylko odbywają najwyższy wymiar kary za przewinienia nie swoje, tylko największego w ostatnich latach rozbójnika na polskim rynku kapitałowym. Przy tak długim okresie dla GetBacku zawieszenie niesfornego Krezusa to przysłowiowy pryszcz. Ale i tutaj „zawinił kowal, a Cygana powiesili".

Dla każdego inwestora miernikiem atrakcyjności giełdy jest płynność, płynność i jeszcze raz płynność. Gdy nie jest ona zapewniona, dodatkowo rośnie ryzyko. Więc moim zdaniem zawieszenie powinno być stosowane wyłącznie w wyjątkowych wypadkach, a jeśli już to okres jego trwania nie powinien przekraczać 24 godzin. Nie może trwać tygodnie czy miesiące, bo jest to najdotkliwsza i niezrozumiała kara dla zwykłego inwestora, a nie emitenta, czy jego władz. Gdyby na rynku kapitałowym rządziła demokracja i zadalibyśmy inwestorom to pytanie w referendum, to śmiem twierdzić, że taką tezę poparłaby zdecydowania większość.

A dlaczego 24 godziny? Bo w tym czasie nawet mało rozgarnięty inwestor jest w stanie oszacować ryzyko wejścia lub wyjścia z inwestycji na podstawie ogólnodostępnych informacji. Nie wiem, ile wisiał Janosik, ale z pewnością dłużej nie wytrzymał.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie