Problem z 13 cyframi

Na brak limitów w przypadku indeksu S&P 500 przy jednoczesnym wzroście wartości największych spółek zaczynają zwracać uwagę inwestorzy giełdowi.

Publikacja: 02.10.2018 05:00

Tomasz Wiśniewski, Giełda Papierów Wartościowych

Tomasz Wiśniewski, Giełda Papierów Wartościowych

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

W ostatnim czasie wartość rynkowa spółek Amazon, Alphabet czy Apple przekroczyła poziom 13 cyfr, osiągając wartość jednego biliona dolarów. Tak duży wzrost kursów tych spółek ma również znaczenie z punktu widzenia ich udziału w indeksach giełdowych, w szczególności indeksu S&P 500. Obecnie na pierwszej pozycji z wagą 4,5 proc. znajduje się Apple, na kolejnych miejscach sklasyfikowane są Microsoft i Amazon z udziałem wynoszącym odpowiednio 3,4 proc. i 3,3 proc.

Co ciekawe, w przypadku indeksu największych amerykańskich przedsiębiorstw nie jest stosowana zasada ograniczania wag ze względu na spółkę czy uczestnika. Podobnie jest w przypadku indeksów rodziny FTSE: FTSE 100, FTSE-ATHEX czy FTSE-MIB. Jednak w przypadku większości indeksów giełdowych, zazwyczaj obowiązują zasady ograniczania udziału jednej spółki oraz określonej grupy spółek np. ze względu na branżę lub region. I tak w indeksie STOXX Europe 50, DAX udział największej spółki nie może przekraczać 10 proc. Natomiast w indeksie CAC 40, AEX to ograniczenie wynosi 15 proc. Niższe ograniczenia obowiązują w przypadku hiszpańskiego IBEX 35 i austriackiego ATX, gdzie jedna spółka nie może ważyć więcej niż 20 proc.

W przypadku niektórych indeksów stosowane są ograniczenia wynikające z przepisów regulujących fundusze inwestycyjne (UCITs). Własne ograniczenia udziału spółek w indeksach stosuje amerykańska organizacja certyfikacji indeksów stanowiących podstawę dla instrumentów pochodnych CFTC. W tym przypadku udział jednej spółki w indeksie nie może przekraczać 30 proc., udział zaś pięciu największych uczestników danego wskaźnika nie może być wyższy w sumie niż 60 proc.

Własne zasady stosuje również giełda warszawska. W WIG20 największy udział spółki może wynosić 15 proc. i w tej chwili dotyczy PKO BP. W pozostałych indeksach najczęściej stosowana jest zasad ograniczenia do 10 proc. Dodatkowo dla WIG stosowany jest limit udziału spółek z jednej branży i wskaźnik ten nie może przekroczyć 30 proc. Praktycznie kryterium to ma zastosowanie do banków i oznacza, że przeciętnie udział banków jest przycinany o 25 proc. w stosunku do wagi początkowej wynikającej z liczby akcji w wolnym obrocie. Weryfikację wag uczestników indeksów GPW przeprowadza się jedynie podczas zmian okresowych, czyli raz na trzy miesiące. Oznacza to, że między tymi operacjami może dochodzić do sytuacji, że udział danej spółki w indeksie przekroczy określony maksymalny limit.

Na brak limitów w przypadku indeksu S&P 500 przy jednoczesnym wzroście wartości największych spółek zaczynają zwracać uwagę inwestorzy giełdowi. Kapitalizacja największej spółki wynosi 1118,8 mld USD, najmniejszej 2,7 mld USD, średnia zaś wartość rynkowa uczestnika tego indeksu to 51 117,5 mln USD. Obecnie 50 spółek w tym indeksie odpowiada za 55 proc. jego kapitalizacji, a jednocześnie 213 spółek to tylko 10 proc. jego portfela. Taka sytuacja stwarza pewne kłopoty z punktu widzenia konieczności replikacji tego indeksu przez fundusze pasywne i stawia pod znakiem pytania sens budowania tak licznego wskaźnika w sytuacji, kiedy jego „ogon" ma coraz mniejsze znaczenie, a wiąże się z istotnym wzrostem kosztów inwestycji.

Ciekawie wygląda struktura portfela amerykańskiego benchmarku w ujęciu sektorowym. Obecnie największy udział mają spółki informatyczne – 26 proc., na kolejnych miejscach są ochrona zdrowia – 15 proc. oraz finanse – 14 proc. Obecny udział sektora IT zbliża się do rekordowego poziomu z okresu tzw. bańki internetowej w 1999 r., kiedy wynosił 29 proc. W przeszłości w indeksie S&P 500 dominowały takie branże jak: finanse, przemysł czy energia. Jednak nie zdarzało się, że ich udział przekraczał 20 proc.

Czy obecna sytuacja może oznaczać, że amerykański benchmark będzie musiał ulec reformie? Jest to bardzo możliwe. Szczególnie w sytuacji, kiedy do głosu coraz częściej dochodzą fundusze pasywne, które w przypadku braku akceptacji danego wskaźnika mogą go zmienić na wskaźnik konkurencyjny. Tak stało się w 2012 r., kiedy najstarszy amerykański fundusz pasywny zrezygnował ze śledzenia indeksów MSCI na rzecz indeksów FTSE Russell. Kto wie, czy taki los w przypadku braku istotnych zmian w metodyce nie spotka z czasem indeksu S&P 500.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie