Nowe propozycje KNF dla debiutantów (część I)

Propozycje Komisji Nadzoru Finansowego dotyczące zmiany ustawy o obrocie papierami wartościowymi nakładające dodatkowe wymogi na emitentów papierów wartościowych to oczywista konsekwencja wydarzeń wokół GetBacku.

Publikacja: 13.05.2019 05:00

Nowe propozycje KNF dla debiutantów (część I)

Foto: materiały prasowe

Nowe wymogi Komisji dotyczą debiutantów giełdowych, którzy nie mają notowanych żadnych papierów wartościowych na rynku regulowanym, a więc zarówno debiutantów na rynku akcji, jak i na rynku obligacji. Propozycja KNF jest dobra kierunkowo, warto jednak jej wprowadzenie w życie rozważyć w kontekście praktyk międzynarodowych.

Co proponuje Komisja?

Według propozycji KNF debiutant wnioskuje do samej Komisji z prośbą o wyznaczenie audytora. Komisja, po zapytaniu kilku audytorów z listy audytorów badających spółki zainteresowania publicznego, wyznacza jednego z nich, aby na koszt debiutanta przeprowadził weryfikację stanu spółki zakończoną wydaniem raportu. Audytor ustawowo ma mieć zapewniony dostęp do informacji o spółce, jak też o szczegółach badania jej przez audytora opiniującego sprawozdanie finansowe. W ramach weryfikacji audytor ocenia system wewnętrznego i zewnętrznego raportowania, ryzyka operacyjne, finansowe oraz te związane z raportowaniem finansowym, planami finansowymi i oczekiwaną pozycją płynnościową w ciągu 18 miesięcy od debiutu, a wreszcie stan ładu korporacyjnego. W raporcie z weryfikacji ocenia te obszary, opisuje nieprawidłowości i ocenia ich skalę, odnosi się do badania sprawozdania finansowego przeprowadzonego przez innego audytora, a wreszcie ocenia pracowników spółki pod względem ich wiedzy w zakresie standardów rachunkowości. Raport jest przekazywany do emitenta, KNF i GPW, a jego skrót jest publikowany przez debiutanta.

Na pierwszy rzut oka propozycja wydaje się stanowić dobre rozwiązanie – będzie dodatkowy raport, który umożliwi KNF czy GPW podjęcie decyzji, czy dany emitent nadaje się do debiutu, czy w prospekcie jest wszystko, co być powinno na ten temat, oraz czy GPW powinna dopuścić danego emitenta do rynku kapitałowego. Z podsumowaniem będą się mogli też zapoznać inwestorzy, a więc teoretycznie będą mieli więcej wiedzy i będą mogli lepiej ocenić, czy inwestować w daną spółkę. Audytorzy też powinni się cieszyć, bo przecież ustawa wymusza dodatkowe usługi. Skąd zatem wątpliwości?

Jak weryfikować?

Pierwsza z nich dotyczy sposobu ustalenia, który audytor ma wykonywać weryfikację. Zgodnie z proponowanym zapisem wybiera KNF, a w uzasadnieniu napisano, że kluczowe w wyborze będzie kryterium ceny. Najtaniej to nie zawsze najlepiej, w szczególności gdy w grę wchodzą duże pieniądze inwestorów – to chyba dla wszystkich oczywiste. Wątpię, czy w przypadku gdy wybrany audytor wykona swoją pracę tanio, ale źle, to KNF przyzna się, że można było wybrać ofertę droższego audytora i uniknąć w ten sposób wpadki i będzie gotowy zrekompensować straty inwestorom.

Drugi zarzut dotyczy sztywności ustalenia zakresu weryfikacji. Ustawowy zapis zrównuje wszystko do jednego poziomu – małego i dużego emitenta, emisje akcji w ofercie publicznej dla inwestorów indywidualnych i ofertę obligacji o wysokim nominale skierowaną do inwestorów kwalifikowanych. Bez możliwości uelastycznienia zakresu weryfikacji skończymy w jednym z dwóch ekstremalnych scenariuszy, z których żaden nie służy rozwojowi rynku. Jednym ze scenariuszy może być taki, w którym ukształtuje się praktyka bardzo szczegółowej (i zarazem drogiej) weryfikacji. To znakomicie utrudni rozwój rynku w Polsce, bo okaże się, że procedura stanowi barierę kosztową dla małych emitentów. Na przeciwnym biegunie jest scenariusz, w którym weryfikacja będzie tania i pobieżna – w rezultacie będą jakieś dodatkowe raporty, ale do zmniejszenia ryzyka inwestorów niewiele wniosą i za jakiś czas znów wybuchnie afera.

Trzeci zarzut dotyczy wyłączenia z całego procesu weryfikacji biura maklerskiego – w weryfikacji czynny udział biorą wybierający audytora KNF i wybrany audytor. Reszta, czyli biuro maklerskie i emitent, którzy mają ustawową odpowiedzialność wobec inwestorów, pozostaje bierna w całym procesie i nie ma na niego wpływu. Biuro maklerskie będzie mogło bezkarnie mówić, że emitent jest pewny jak lokata, bo spółka ma dobrą opinię od audytora i trudno, aby inwestorzy mieli do tego biura jakiekolwiek roszczenia, nawet jeżeli spółka zbankrutuje trzy miesiące po debiucie. Audytor, w szczególności mniejszy, nie będzie miał środków na zaspokojenie roszczeń inwestorów, a o moim sceptycyzmie w kwestii rekompensaty od KNF już wspomniałem powyżej.

Ostatnim zarzutem jest wymóg publikacji podsumowania raportu. Kuriozalny jest wymóg publikowania czegokolwiek poza prospektem, gdy, jak można często przeczytać na reklamach, jedynym prawnie obowiązującym dokumentem do podjęcia decyzji inwestycyjnej jest prospekt emisyjny. Albo w prospekcie już wszystko co ważne podsumowano, a wtedy czytanie podsumowania audytora jest stratą czasu, albo sporządzający prospekt złamał prawo i nie zamieścił tam istotnych z punktu widzenia inwestorów informacji, a wtedy powstaje słuszne pytanie, dlaczego taki prospekt został zatwierdzony przez KNF.

We wtorek drugi odcinek artykułu Tomasza Koniecznego o tym, jak wykorzystać międzynarodowe praktyki.

Tomasz Konieczny partner PwC w dziale rynków kapitałowych i doradztwa księgowego, biegły rewident

Felietony
Wielka batalia małych spółek
Felietony
Przyszłość rynków kapitałowych w świetle planów Eurogrupy a perspektywa Polski
Felietony
Strategiczny błąd Fedu?
Felietony
O nożach, fundacjach rodzinnych i...
Felietony
Większy kawałek świata
Felietony
Kara goni karę