Na chińskim rynku samochodów elektrycznych doszło do małej kumulacji. Mniej więcej w tym samym czasie pojawiły się trzy istotne wiadomości. Dwie dotyczyły rychłego rozpoczęcia seryjnej produkcji elektryków przez zagraniczne koncerny, a trzecia rynkowego trendu, który może zweryfikować średnioterminowe oczekiwania analityków i producentów.
Chiny są największym światowym rynkiem samochodów elektrycznych na baterię (BEV). Dzięki wprowadzonym w 2009 r. rządowym dotacjom przez ostatnie lata sprzedaż szybko szła w górę – w ubiegłym roku w Szanghaju sprzedano więcej BEV niż w takich krajach jak Niemcy, Francja czy Wielka Brytania – co skłaniało najpierw kolejne lokalne, a potem także zagraniczne firmy do uruchamiania fabryk. Analitycy od dawna ostrzegali, że próbę czasu przetrwa tylko niewielka część marek, a reszta albo zostanie wchłonięta przez konkurentów, albo zwyczajnie zbankrutuje.
Od końca ub.r. było wiadome, że rząd chce obniżyć dotacje (w 2017 r. państwo wydało na nie 3,1 mld dolarów). Szczegóły planu rynek i konsumenci poznali w marcu br., a weszły w życie w czerwcu. Z dotacji wykluczone zostały auta, których zasięg na jednym ładowaniu baterii jest mniejszy niż 250 km. Na dodatek drastycznie obniżono kwoty dopłat. Średnia wysokość dotacji spadła o ponad połowę z 50 tys. juanów (7,15 tys. dolarów).
Plan obniżki dotacji najpierw, czyli przed wejściem zmian w życie, spowodował wzrost sprzedaży i wielką niepewność co dalej. Teraz już wiadomo, że pesymiści wieszczący mocne skurczenie się popytu mieli rację. W październiku – według danych Chińskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (CAAM) – sprzedaż samochodów z napędem elektrycznym (samochody na baterie i hybrydy z wtyczką) oraz zasilanych ogniwami paliwowymi była o 45,6 proc. niższa niż rok wcześniej. We wrześniu spadek wynosił 33 proc. Biorąc pod uwagę, że od lat te dwa miesiące to najlepszy okres sprzedaży aut w Chinach oraz że październik był w Państwie Środka 16. z rzędu miesiącem spadku sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi, sytuacja wygląda źle. CAAM oczekuje, że w całym 2019 r. sprzedaż tzw. NEV (New Energy Vehicle) będzie niższa niż w 2018 r., gdy po skoku o niemal 2/3 doszła do 1,3 mln sztuk.
Branża twierdzi, że spadek popytu to pochodna rządowych decyzji o cięciu dotacji. A te – według mediów – w przyszłym roku znów mają się skurczyć, a potem zostaną wygaszone.