Prawo spółek w trendzie bocznym

Jeżeli urzędy mają pokrętnie interpretować przepisy tak klarowne, że interpretacji nie wymagają – można oczekiwać, że następnym krokiem będzie utrudnienie zwoływania walnych zgromadzeń przy wykorzystaniu środków komunikacji elektronicznej.

Publikacja: 19.05.2020 05:00

Andrzej S. Nartowski ekspert corporate governance

Andrzej S. Nartowski ekspert corporate governance

Foto: Fotorzepa, Małgorzata Pstrągowska

- Prawo zazwyczaj nie nadąża za dynamiką rynku, rzadko twórczo ją kształtuje, wyprzedza rzeczywistość, pobudza przeobrażenia;

- Wiele zależy od sztuki stanowienia prawa, umiejętności harmonizowania nowych przepisów ze starymi, umiaru w nowelizacjach;

- Pandemia postawiła przed prawem nieoczekiwane i ważne zadania – nie ominęły one prawa spółek;

- Pod ciśnieniem pilnych potrzeb pośpiesznie wzbogacono prawo spółek przepisami niedoskonałymi, których interpretacje grożą rynkowi zamętem.

Polskie prawo spółek wymaga delikatnego traktowania. Jest ono częścią korpusu prawa cywilnego wywodzącego się z prawa rzymskiego wzmocnionego pierwiastkiem Kodeksu Napoleona. Niemniej przepisy o spółkach noszą wyraźne piętno rozwiązań niemieckich, których zrąb został ukształtowany w XIX stuleciu i odbiega od tradycji romańskiej. W miarę rozwoju rynków uwydatniają się w nim coraz silniejsze wpływy anglosaskie. Kodeks spółek handlowych z 2000 roku powielił model niemiecki, jest niczym ufortyfikowana twierdza prawa (Festung Recht) oblegana przez rozpowszechnione na wielu rynkach instytucje wywodzące się z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Tego, co dzisiaj w spółce akcyjnej najważniejsze, zwłaszcza w spółce publicznej: komitetu audytu i innych komitetów rady nadzorczej, audytora wewnętrznego, niezależności członków rady nadzorczej, odpowiedzialności członków rady, na równi z „kierownikiem jednostki", za sprawozdawczość spółki – w k.s.h. próżno szukać.

Do niedawna nie umożliwiano zarządom spółek kapitałowych podejmowania uchwał poza posiedzeniami. W czasach, kiedy w Niemczech formowano zręby prawa spółek, nie widziano potrzeby takiej regulacji, ponieważ nie wyobrażano sobie jeszcze, by członkowie zarządu mogli pracować inaczej, niż przebywając stale w jednym miejscu. Trzeba było dopiero dramatu Covid-19, by w pośpiesznie kleconej doraźnej regulacji z 31 marca 2020 r. nareszcie umożliwić członkom zarządów spółek z o.o. i akcyjnych uczestniczenie w posiedzeniach przy wykorzystaniu środków bezpośredniego porozumiewania się na odległość, a także podejmowanie w tym trybie uchwał. Należało wprowadzić te przepisy już przed laty, przy okazji którejś z niezliczonych – i koniecznych – nowelizacji k.s.h., a nie zmieniać kodeks na chybcika w związku z potrzebą pilnej reakcji na pandemię.

Przy okazji: przyznając członkom zarządów możliwość korzystania z nowoczesnych środków łączności, jednym tchem wprowadzono przepis umożliwiający członkom zarządu oddawanie głosu na piśmie za pośrednictwem innego członka zarządu, co może miało sens zanim wynaleziono telegraf, telefon, internet z pocztą elektroniczną, a możliwość komunikowania się na odległość zapewniała tylko zawodna jeszcze poczta. Ustawodawca nie potrafił zdecydować, czy zmierzać ku współczesności, czy cofać czas o stulecia.

Jeszcze dziwniej uregulowano zgromadzenie w spółkach. Akcjonariuszom i udziałowcom spółek kapitałowych przyznano prawo do uczestniczenia w zgromadzeniach przy wykorzystaniu środków komunikacji elektronicznej – lecz jednocześnie odebrano je, pozostawiając decyzję o użyciu tych środków zwołującemu zgromadzenia. Stworzono też możliwość odstąpienia od wykonywania przez akcjonariuszy tego prawa poprzez wprowadzenie stosownego postanowienia w statucie lub umowie spółki. Gdyby walne zgromadzenie lub zgromadzenie wspólników wprowadziło taką zmianę do statutu albo umowy spółki, nietrudno byłoby ją zaskarżyć jako sprzeczną z dobrymi obyczajami i mającą na celu pokrzywdzenie akcjonariusza/wspólnika poprzez odebranie mu prawa uczestnictwa w zgromadzeniu przy wykorzystaniu powszechnie stosowanych instrumentów współczesnej komunikacji elektronicznej.

Inny przepis ustawy z 31 marca 2020 r. głosi, że spółka publiczna zapewnia transmisję walnego zgromadzenia w czasie rzeczywistym – kropka. Urząd Komitetu Nadzoru Finansowego twierdzi, moim zdaniem bezpodstawnie, że spółka ma zapewnić transmisję tylko w przypadku zgromadzenia umożliwiającego akcjonariuszom uczestnictwo przy wykorzystaniu środków komunikacji elektronicznej. Czyli, akcjonariuszu, masz prawo uczestniczyć w walnych zgromadzeniach przy wykorzystaniu tych środków albo nie. Masz prawo korzystać z transmisji obrad zgromadzenia, ale tylko wtedy, gdy są one transmitowane. Jeżeli tak ma wyglądać współczesne prawo spółek, jeżeli urzędy mają pokrętnie interpretować przepisy tak klarowne, że interpretacji nie wymagają, można oczekiwać, że następnym krokiem będzie utrudnienie zwoływania walnych zgromadzeń przy wykorzystaniu środków komunikacji elektronicznej. Polskie prawo spółek tkwi od lat w trendzie bocznym. WWW.ANDRZEJNARTOWSKI.PL

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie