Obecna sytuacja dowodzi, że może być jeszcze gorzej. W dobie kryzysu Polacy ujawniają, że nie mają oszczędności, chociaż teoretycznie żyją lepiej, bo ogólny obraz naszego życia, budowany przez standardowe symbole konsumpcjonizmu, ładnie wygląda przez okno. Dobre samochody, nowe mieszkania, galerie handlowe w każdym miasteczku i mnóstwo innych symboli pościgu za bogatym światem. Cóż, że na kredyt... Gdy kilka lat temu jeden z polskich banków robił badania, wyszło, że w sprawie oszczędzania wypadamy gorzej niż mieszkańcy Rwandy czy Botswany. A oszczędzania powinniśmy się uczyć od Słowaków, którzy teoretycznie biedniejsi i drożej płacący za żywność, mają w odkładaniu zaskórniaków o wiele lepsze wyniki.

Tymczasem w dobie rosnącej inflacji każdy posiadacz oszczędności musi czuć się jak frajer. Stopy procentowe obcięte praktycznie do zera sprawiają, że uradowani są kredytobiorcy, którzy mają taką korzyść, że i tak nic nie mają. Ale mogą więcej wydawać! Bank centralny, który sam potrafi spekulować na złocie, zniechęca do oszczędzania, ale swoje dokłada też polityka. Bo jeśli mamy kryzys, to najlepiej powiedzieć publicznie, że lekarstwem na ten kryzys będą kolejne długi. A nie oszczędności...

Całość naszego zbiorowego zachowania zaczyna przypominać szaleństwo człowieka, który korzysta z chwilówek. Nie potrafi się zatrzymać i ciągle powtarza, że i tak nie ma z czego odłożyć. A oszczędzanie dla niego jest fikcją, bo realnie trudniej mu nie wydać 20 złotych, niż znów pożyczyć w ratach spłacanych dwudziestkami.

Rynek finansowy też na tym cierpi. Inwestowanie na giełdzie nie jest utożsamiane z oszczędzaniem. W najlepszym wypadku to spekulacja, ale tak w ogóle to „gra". Więc o czym tu mówić? I jak wytłumaczyć, że oprócz złota i mieszkań warto ulokować gdzieś kapitał, żeby i samemu mieć z niego jakiś kupon i żeby sam kapitalizm na tym skorzystał.

W PRL-u królowało hasło: oszczędzają bogaci, nam też się opłaci. W tamtej rzeczywistości absurdalne, ale dziś łatwe do sparafrazowania: zadłużają się biedni, dla nas to już proceder powszedni!