Dotychczas żyliśmy w epoce centralnych instytucji infrastrukturalnych, gdyż technologia nie dawała innych możliwości bezpiecznego depozytu papierów wartościowych ani efektywnego zawierania transakcji. Jednak zmiany technologiczne wymusiły podjęcie zmian prawnych i niedługo będziemy świadkami wydarzeń, które mogą diametralnie zmienić architekturę rynków kapitałowych.
Na początku warto podsumować, jak system wygląda obecnie. Otóż możliwość zawierania transakcji w systemie elektronicznym spowodowała konsolidację giełd na poziomie krajowym (a niekiedy nawet międzynarodowym), gdyż fizyczna lokalizacja sali notowań przestała mieć znaczenie. Proces elektronizacji notowań prowadził do coraz dalej idącej centralizacji obrotu, z uwagi na korzyści skali. Drugim elementem pośrednio powiązanym z elektronicznym obrotem była dematerializacja papierów wartościowych, tj. możliwość emisji tych walorów wyłącznie w postaci elektronicznej, bez konieczności fizycznego druku.
W obu tych procesach kluczową rolę pełniły centralne instytucje infrastrukturalne. Depozyt musiał być jeden, żeby z jednego miejsca można było dbać o liczbę wyemitowanych papierów wartościowych, żeby nikt nie „podrobił" tych elektronicznych impulsów, żeby się nie okazało, że spółka ma np. 130 proc. akcjonariatu. Ponadto rozliczenie transakcji musiało się odbywać w ramach jednej instytucji, która świadczyła usługi w zakresie rozliczenia i rozrachunku. Podobnie w przypadku organizacji obrotu – potrzeba osiągnięcia możliwie obiektywnej wyceny wymagała istnienia jednego centralnego miejsca, w którym dochodziło do kumulacji zderzenia podaży z popytem.
Obecnie w obu tych procesach nie musi już być centralnych instytucji. Istnieje możliwość weryfikacji autentyczności danego zapisu elektronicznego w oparciu o technologię rozproszonego rejestru (DLT), nawet jeśli nie ma centralnego depozytu (który obecnie w jednym miejscu sprawdza, czy liczba papierów wartościowych w obrocie jest rzeczywiście równa tej wyemitowanej przez spółkę). W konsekwencji możemy też odejść od centralnej instytucji dokonującej rozliczenia i rozrachunku, a zatem można takim papierem wartościowym handlować w dowolnym miejscu. Oczywiście pojawia się tu kwestia płynności – wszak wcześniej sam wskazałem, że dla obiektywnej wyceny konieczne jest zderzenie podaży z popytem w jednym miejscu.
Tyle że tym „jednym miejscem" staje się dziś cały świat. Podobnie jak w przypadku porównywarek cen np. elektroniki mogą istnieć porównywarki cen papierów wartościowych. I z technologicznego punktu widzenia możliwy jest dziś obrót poza rynkiem regulowanym, który byłby dużo tańszy, gdyż nie wymagałby zaangażowania domu maklerskiego inwestora A, domu maklerskiego inwestora B, giełdy, depozytu i izby rozliczeniowo-rozrachunkowej. Oferty mogą się same szukać po sieci, mogą istnieć dowolne systemy transakcyjne i dowolne sposoby płatności.