Wpływ przedsiębiorstw na ekosystem gospodarczo-społeczny od lat był przedmiotem różnego rodzaju badań i dociekań. Ich rezultatem było przyjęcie regulacji zmuszających spółki do rozszerzenia raportowania o czynniki środowiskowe, społeczne i dotyczące ładu korporacyjnego, o czym niejednokrotnie pisałem. Obecnie pojawiła się kolejna inicjatywa, a mianowicie projekt regulacji mającej zapewnić zrównoważony rozwój poprzez wymuszenie określonego sposobu zarządzania spółkami.
Opracowana przez Komisję Europejską tzw. mapa drogowa [Document Ares (2020)4034032] zakłada wbudowanie w mechanizmy zarządcze spółek czynników wykraczających poza te, z których dotychczas byli rozliczani menedżerowie. Mają być one rozszerzone o mitygowanie niekorzystnego oddziaływania spółek w szczególności w obszarze środowiska naturalnego oraz praw człowieka, zarówno na poziomie samej spółki, jak i jej całego łańcucha dostaw. Ponadto powinny uwzględniać oddziaływanie na wszystkich interesariuszy spółki, w szczególności pracowników oraz osoby, na które spółka może wpływać w sposób negatywny. Co więcej, kwestie te powinny zostać wkomponowane w strategie spółek w sposób mierzalny i zakotwiczony w czasie (osiągnięcie konkretnych celów w określonych datach).
Działania zainicjowane zostały na podstawie wyników badań dotyczących obowiązków władz spółek oraz odpowiedzialności w ramach łańcucha dostaw. Oba raporty mają łącznie ponad 500 stron, więc uczciwie przyznam, że ich całości jeszcze nie przeanalizowałem, ale ze streszczeń wynika, iż skracanie horyzontu działań spółek jest rezultatem bardzo wąsko pojmowanych zadań zarządów, które wynagradzane są głównie na podstawie realizacji stosunkowo krótkoterminowych celów, ocenianych głównie przez pryzmat wyników finansowych. Natomiast łańcuch wartości jest często traktowany jako element zupełnie oderwany od funkcjonowania danego przedsiębiorstwa. Jak wynika z jednego ze wspominanych raportów, zaledwie co trzecia spółka dokonuje due diligence swojego łańcucha dostaw (przy czym większość obecnie ogranicza się tylko do bezpośrednich dostawców) w kontekście wpływu środowiskowego i przestrzegania praw człowieka.
Rozwiązaniem ma być zatem uregulowanie tych kwestii na poziomie unijnym. Komisja Europejska wskazuje na stosunkowo niskie koszty wdrożenia nowych regulacji przy jednoczesnych wielu korzyściach. Nam może się to wydawać dziwne, ale bynajmniej takowe nie jest. Patrząc z perspektywy kosztów, w przypadku dużych spółek (a na rynkach zachodnich co do zasady takie właśnie są notowane) rozszerzenie systemu raportowania/compliance o kilka dodatkowych osób nie wpływa na funkcjonowanie firmy. Natomiast korzyści mogą być olbrzymie, poczynając od ograniczenia odpowiedzialności, aż po wymierne efekty biznesowe.
Dlaczego takie regulacje miałyby ograniczać odpowiedzialność? Dlatego, że duża część przedsiębiorstw już dzisiaj poddana jest bardzo silnej presji ze strony swoich klientów wymagających wdrożenia różnego rodzaju działań dość daleko odbiegających od standardowego rozumienia niezbędnych kosztów. Podejmując te działania i ponosząc związane z nimi koszty, zarządy podejmują jednocześnie ryzyko zarzutów ze strony swoich akcjonariuszy, którzy niekoniecznie muszą podzielać troskę o klimat czy o prawa człowieka. Włączenie tych obszarów do obowiązkowych przesłanek podejmowania decyzji spowoduje zatem, że zarządy realizujące już dziś takie działania będą spać spokojniej i będą wynagradzane lepiej.