Po względnie krótkiej i dość płytkiej korekcie w pierwszych tygodniach września niecały miesiąc później główne indeksy wróciły do wartości z końca sierpnia. Niektóre branżowe, np. transportowy Dow Jones, ustanowiły historyczne maksima.
W mojej ocenie to nie tak, że rynek nie obawia się eskalacji pandemii w USA, ponownie słabszych wyników makro czy podwyżek podatków po ewentualnej zmianie sterów w Białym Domu. Zakupy akcji to raczej efekt szerszego spojrzenia na to, co dziać się może w gospodarce w dłuższym horyzoncie. Chodzi w szczególności o zachowanie inflacji, bo zapowiedzi i działania decydentów w polityce pieniężnej i fiskalnej wskazują na duże ryzyko silniejszego przyspieszenia dynamiki cen i erozji wartości dolara.
Coraz większą uwagę (i obawy) uczestników rynków przyciąga nowoczesna teoria pieniądza (MMT). Choć nikt oficjalnie tego nie przyzna, kroki podejmowane przez Fed, Kongres czy amerykańską administrację niechybnie przywodzą na myśl założenia i postulaty wysuwane przez szkołę twórców MMT. A ponieważ efektem prowadzenia polityki gospodarczej w myśl tej teorii – przynajmniej na poziomie bardzo wysokiego prawdopodobieństwa – jest inflacja (wg MMT można ją względnie łatwo tłumić), gracze kupują akcje, bo w warunkach przyspieszającej do umiarkowanych rozmiarów dynamiki cen konsumpcyjnych dawały one w przeszłości dobrze zarobić.
Zgodnie z nowoczesną teorią pieniądza najwyższym celem władz powinno być zapewnienie pełnego zatrudnienia. Głównym narzędziem realizacji tego zadania jest aktywna polityka fiskalna. Jedynym warunkiem – posiadanie własnej waluty. Rząd może dążyć do osiągnięcia pełnego zatrudnienia, drukując pieniądze i wydając tyle, ile zechce. Nie musi przy tym kierować się zasadą znajdowania środków na realizację pomysłów ex ante (jak np. w Polsce reguła wydatkowa). Może po prostu, współpracując z bankiem centralnym, wydrukować odpowiednią ilość środków na sfinansowanie rządowych zakupów.
Ograniczeniem w kreowaniu pieniędzy powinna być wspomniana inflacja. W założeniu przyspiesza ona wtedy, gdy zasoby pracy są już w pełni wykorzystane, a pieniędzy nadal przybywa. Rząd bardzo łatwo jednak, zdaniem twórców MMT, może sobie z tym problemem poradzić. Musi wówczas podnieść podatki oraz wyemitować obligacje, co spowoduje ściągnięcie nadmiaru płynności z gospodarki, a tym samym ograniczy presję cenową.