Trendy w zakresie uwzględniania czynników niefinansowych stają coraz powszechniejszym modelem inwestycji w spółki na rynkach kapitałowych. Niektóre instytucje zajmujące się zarządzaniem aktywami już nawet 50 proc. swoich portfeli budują z uwzględnieniem czynników ESG. Zdarza się też, że podmioty te automatycznie wykluczają lub ograniczają do minimum, np. do 5 proc., inwestycje w spółki z branż kontrowersyjnych, przede wszystkim takich jak: produkcja tytoniu, alkoholi, hazard lub działalność zbrojeniowa. Innym sposobem przejścia na inwestowanie zrównoważone jest zastrzeżenie przez fundusz w swojej strategii inwestycyjnej, że nie więcej niż np. 20 proc. portfela może być ulokowane w walorach spółek, będących kontrahentami firm z tych branż. W związku z tym, z perspektywy takich spółek ważne jest podejmowanie działań prewencyjnych tak, aby miały szanse na pozyskiwanie dużych inwestorów.
Ciekawym przykładem tego, jak można działać odpowiedzialnie wobec interesariuszy jest ogłoszona inicjatywa jednego z największych podmiotów branży tytoniowej – Philipa Morrisa. Na ostatnim spotkaniu akcjonariuszy gigant tytoniowy ogłosił realizację nowego celu w ramach swojej strategii, zgodnie z którym do 2025 roku ponad 50 proc. przychodów grupy ma pochodzić z produktów bezdymnych. Obecnie przychody z tego segmentu stanowią około 24 proc. łącznych przychodów spółki. Dodatkowo podmiot ten zamierza uruchomić produkcję towarów w ogóle niezawierających nikotyny, takich jak środki roślinne wspomagające sen czy leki podawane przez układ oddechowy.
Obecnie firmy zajmujące się produkcją wyrobów tytoniowych nadal wchodzą w skład portfeli indeksów ESG. Jednak porównując wagi ich udziału pomiędzy indeksami ESG a indeksem S&P 500, widać, że w portfelu tych pierwszych udział jest dwa razy mniejszy. W kontekście obecnego trendu, który skupia się na inwestycjach etycznych, jak i raportu Bank of America, z którego wynika, że fundusze ESG w ubiegłym roku pozyskały ponad 194 mld dolarów, brak działań spółek tytoniowych wobec tych trendów może skutkować dalszym spadkiem zainteresowania nimi wśród inwestorów.
Co ciekawe, koronawirus przyczynił się do wzrostu przychodów producentów papierosów. Po prostu osoby pozostające w domu w czasie pandemii palą częściej, niż gdy muszą chodzić do pracy. Ponadto spółki z tej branży charakteryzują się nadal wysokim poziomem dywidendy. W przypadku największych podmiotów z tej grupy stopa dywidendy w ubiegłym roku wyniosła 6,9 proc., przy średniej stopie dywidendy wszystkich spółek z S&P 500 na poziomie 1,5 proc. Mimo że firmy tytoniowe nadal radzą sobie dobrze, to nie ma wątpliwości, że nie mogą zignorować strumienia pieniędzy napływających do funduszy zrównoważonych.
Realizacja ambitnych planów Philipa Morrisa nie będzie możliwa bez udziału klientów. Przykłady z innych firm pokazują, że przyzwyczajeń palaczy nie jest łatwo zmienić, bo przyjęte do realizacji cele raczej trzeba wiązać ze sprzedażą kierowaną do dotychczasowych odbiorców niż szukaniem nowych grup klientów, a na to potrzeba lat. A więc może lepszym modelem dla tego typu przedsiębiorstw byłaby całkowita zmiana profilu działalności? Takie sytuacje w przeszłości miały miejsce wielokrotnie i często prowadziły do spektakularnych sukcesów. Przykład fińskiej Nokii, która od produkcji obuwia przeszła do produkcji telefonów potwierdza, że wszystko jest możliwe. Trzeba tylko umieć właściwie odczytać znak zmieniających się czasów.