W oczekiwaniu na wyrok TSUE

Jak widać, Sąd Najwyższy zdecydowanie chce poczekać na orzeczenie TSUE, żeby nie musieć zgadywać, co ten postanowi.

Publikacja: 23.04.2021 05:00

Piotr Kuczyński, ekonomista

Piotr Kuczyński, ekonomista

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Kwiecień rynki finansowe rozpoczęły od analizowania kolejnego planu prezydenta Joe Bidena – tym razem ma on na celu pobudzenie wzrostu gospodarczego przez inwestycje w amerykańską infrastrukturę (drogi, mosty, systemy wodne itp.). Plan otrzymał nazwę „American Job Plan". Opiewa na 2,25 bln USD. To skierowało uwagę nie tylko na sektor „value", ale przede wszystkim na zawarty w nim sektor spółek mogących skorzystać na rozbudowie infrastruktury (i nie tylko infrastruktury).

Koszty planu mają być pokryte z podwyżki podatków. Podobno ma to dać wpływy do budżetu w wysokości 2 bln USD w ciągu 15 lat. Bardzo wątpię, żeby udało się bez problemów te podwyżki i zmiany uchwalić w Kongresie, i chyba tylko dlatego nie było negatywnej reakcji rynku. Jeśli podwyżki będą mniejsze, to wypełnienie planu będzie wymagało znacznego zwiększenia długu USA, co według mnie i ze zwiększonymi podatkami będzie miało miejsce. Szczególnie że za miesiąc Biden ma przedstawić drugi plan (1–2 bln USD), nakierowany na „ludzką infrastrukturę", czyli edukację, wspomożenie rodziny, ochronę zdrowia.

Od połowy kwietnia najważniejsze było to, że na rynek wylewały się raporty kwartalne amerykańskich spółek. Rozpoczęły ten sezon raporty dużych banków, które miały doskonałe wyniki, ale w dużej części dzięki temu, że mogły rozwiązać rezerwy. Oczekiwałem, że jak zwykle Wall Street będzie prowadziła grę, w której zaniża się prognozy, żeby pokazać lepsze realne wyniki. To zazwyczaj dobrze działa i okres publikacji raportów kwartalnych najczęściej pomaga obozowi byków.

W Polsce obyło się posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Jak oczekiwano powszechnie, nic w polityce monetarnej się nie zmieniło. Czekano na to, co w komunikacie RPP powie o inflacji i o złotym. Wzrost inflacji Rada zauważyła, ale upiera się, że presja inflacyjna jest tymczasowa. Trzymam kciuki za to, żeby Rada się nie myliła, ale obawiam się, że jednak te jej prognozy się nie sprawdzą.

W sprawie złotego RPP najwyraźniej się nieco przestraszyła tym, co dwa tygodnie przed posiedzeniem działo się na rynku walutowym (trwała tweedy przecena złotego). W komunikacie znów pojawiła się fraza o możliwych interwencjach walutowych (to zawsze jest możliwe), ale w poprzednim komunikacie pisano, że „tempo ożywienia gospodarczego w kraju może być ograniczane przez brak wyraźnego i trwalszego dostosowania kursu złotego do globalnego wstrząsu wywołanego pandemią oraz poluzowania polityki pieniężnej NBP", a w obecnym, że „tempo ożywienia gospodarczego w kraju będzie także uzależnione od dalszego kształtowania się kursu złotego". Różnica jest bardzo widoczna i to oraz zwyżka kursu EUR/USD pomagały w umocnieniu naszej waluty.

Ważne dla inwestorów, i nie tylko dla nich, było to, że rząd miał przyjąć stanowisko w sprawie ratyfikowania Funduszu Odbudowy, czyli umożliwienia Unii Europejskiej zwiększenia jej zasobów finansowych. Znowu się to nie udało, a Sejm ma głosować tę sprawę w maju (niektórzy twierdzą, że nawet w czerwcu). Trwają targi w gronie tzw. Zjednoczonej Prawicy.

De facto ratyfikacja jest umożliwieniem zadłużania się przez UE, czyli maleńkim kroczkiem w sprawie federacji. W tym akurat Solidarna Polska się nie myli, bo jest to partia, dla której Federacja Europa jest niedopuszczalna, mimo że prawdopodobieństwo jej powstania wcześniej niż za kilkadziesiąt lat jest niemożliwe (o ile Unia w ogóle przez ten czas się utrzyma). Nawiasem mówiąc, „Dziennik Gazeta Prawna" twierdzi, że Komisja Europejska chce od Polski korekt Krajowego Planu Odbudowy, a główny zarzut KE to zbyt mały nacisk położony na reformy.

Tak czy inaczej, ratyfikacja zdjęłaby jakiś ciężar (mały, bo inwestorzy nie wierzą w to, że nie nastąpi) z naszych rynków finansowych. Złoty najwyraźniej się tą sprawą w ogóle nie przejmował, nie przejmował się też konferencją Adama Glapińskiego, prezesa NBP, bo też nie było się czym przejmować – inflacja rośnie, bo Warszawa podwyższa opłaty za śmieci (sic!), NBP kupi więcej złota, a inflacja jedynie w II półroczu mocniej wzrośnie.

Nic nowego, więc i waluta nie reagowała – kursy walut coraz szybciej podążały do środka dziesięcioletniego kanału trendu bocznego. Jednak we wtorek, 13 kwietnia, tuż po godzinie 9 kursy gwałtownie skoczyły do góry. Najwyraźniej NBP zamierza pokazać, gdzie chce widzieć kurs euro (między 4,50 a 4,60?).

W kwietniu kwestia kredytów frankowych też mogła zatrząść rynkiem akcji i walutowym, ale posiedzenie Sądu Najwyższego z 13 kwietnia zostało przełożone na 11 maja. 15 kwietnia SN w składzie siedmiu sędziów ze „starego" składu miał wydać kolejne orzeczenie – ono też zostało przełożone (na 7 maja). Jak widać, SN zdecydowanie chce poczekać na orzeczenie TSUE (29 kwietnia), żeby nie musieć zgadywać, co ten postanowi. W dalszym ciągu te wyroki wiszą nad rynkiem i są potencjalnym zagrożeniem dla indeksów giełdowych i złotego.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie