Kwiecień rynki finansowe rozpoczęły od analizowania kolejnego planu prezydenta Joe Bidena – tym razem ma on na celu pobudzenie wzrostu gospodarczego przez inwestycje w amerykańską infrastrukturę (drogi, mosty, systemy wodne itp.). Plan otrzymał nazwę „American Job Plan". Opiewa na 2,25 bln USD. To skierowało uwagę nie tylko na sektor „value", ale przede wszystkim na zawarty w nim sektor spółek mogących skorzystać na rozbudowie infrastruktury (i nie tylko infrastruktury).
Koszty planu mają być pokryte z podwyżki podatków. Podobno ma to dać wpływy do budżetu w wysokości 2 bln USD w ciągu 15 lat. Bardzo wątpię, żeby udało się bez problemów te podwyżki i zmiany uchwalić w Kongresie, i chyba tylko dlatego nie było negatywnej reakcji rynku. Jeśli podwyżki będą mniejsze, to wypełnienie planu będzie wymagało znacznego zwiększenia długu USA, co według mnie i ze zwiększonymi podatkami będzie miało miejsce. Szczególnie że za miesiąc Biden ma przedstawić drugi plan (1–2 bln USD), nakierowany na „ludzką infrastrukturę", czyli edukację, wspomożenie rodziny, ochronę zdrowia.
Od połowy kwietnia najważniejsze było to, że na rynek wylewały się raporty kwartalne amerykańskich spółek. Rozpoczęły ten sezon raporty dużych banków, które miały doskonałe wyniki, ale w dużej części dzięki temu, że mogły rozwiązać rezerwy. Oczekiwałem, że jak zwykle Wall Street będzie prowadziła grę, w której zaniża się prognozy, żeby pokazać lepsze realne wyniki. To zazwyczaj dobrze działa i okres publikacji raportów kwartalnych najczęściej pomaga obozowi byków.
W Polsce obyło się posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Jak oczekiwano powszechnie, nic w polityce monetarnej się nie zmieniło. Czekano na to, co w komunikacie RPP powie o inflacji i o złotym. Wzrost inflacji Rada zauważyła, ale upiera się, że presja inflacyjna jest tymczasowa. Trzymam kciuki za to, żeby Rada się nie myliła, ale obawiam się, że jednak te jej prognozy się nie sprawdzą.
W sprawie złotego RPP najwyraźniej się nieco przestraszyła tym, co dwa tygodnie przed posiedzeniem działo się na rynku walutowym (trwała tweedy przecena złotego). W komunikacie znów pojawiła się fraza o możliwych interwencjach walutowych (to zawsze jest możliwe), ale w poprzednim komunikacie pisano, że „tempo ożywienia gospodarczego w kraju może być ograniczane przez brak wyraźnego i trwalszego dostosowania kursu złotego do globalnego wstrząsu wywołanego pandemią oraz poluzowania polityki pieniężnej NBP", a w obecnym, że „tempo ożywienia gospodarczego w kraju będzie także uzależnione od dalszego kształtowania się kursu złotego". Różnica jest bardzo widoczna i to oraz zwyżka kursu EUR/USD pomagały w umocnieniu naszej waluty.