Trzeba z warzywniaka usunąć chwasty

W poprzednim felietonie pisałem o projekcie ustawy potocznie zwanym warzywniakiem, który zawiera regulacje o charakterze porządkującym i takie, które nie zmieściły się w innych ustawach rynku kapitałowego. Przedstawiłem w nim elementy projektu, za które należy się autorom pochwała. Dziś skupię się na dwóch, które na taką pochwałę nie zasługują.

Publikacja: 19.08.2021 05:00

Robert Wąchała wiceprezes zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych

Robert Wąchała wiceprezes zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych

Foto: materiały prasowe

Zapewne pod hasłem wzmacniania ochrony inwestorów indywidualnych autorzy powracają do pomysłu wprowadzenia instytucji kuratora dla emitentów giełdowych powoływanego przez KNF. Powracają, bo analogiczna propozycja regulacji pojawiła się w projekcie ustawy procedowanym w roku 2019 (projekt nr UC130). Zgłoszone wówczas przez organizacje rynkowe negatywne uwagi do tej propozycji zaowocowały jej usunięciem z projektu. Propozycja ta zasłużyła na miano sztandarowego przykładu goldplatingu i jako taka została przedstawiona przez SEG pełnomocnikowi ds. wdrożenia SRRK wraz z postulatem nieuwzględniania jej w przyszłych pracach legislacyjnych.

Niestety, stało się inaczej i w warzywniaku wracamy do tego pomysłu, w mojej ocenie niezgodnego z SRRK, czyli strategią przyjętą uchwałą Rady Ministrów. Strategia ta w kilku punktach odnosi się bowiem do konieczności unikania goldplatingu, a koncepcja kuratora dla emitentów giełdowych powoływanego przez KNF jest przecież jego dobitnym przykładem. Koncepcja ta godzi w interesy rynku kapitałowego w Polsce, a jej realizacja w sposób negatywny wpłynęłaby na konkurencyjność warszawskiej giełdy wśród innych giełd światowych. Emitent rozważający debiut na warszawskiej giełdzie nie pominie przecież w podejmowaniu tej decyzji ryzyka pozbawienia go (przez organ administracji) możliwości zarządzania swoim, budowanym czasami przez dziesięciolecia, przedsiębiorstwem. A skala skutków takiego ryzyka jest ogromna. Wbrew temu, co twierdzą autorzy projektu, nie ma w nim określonego ani jasnego, ani precyzyjnego sposobu powołania kuratora (szczególnie w zakresie tego, kto może nim być), ani tym bardziej nie jest wskazany zakres jego uprawnień (to ma określić decyzja KNF, a sam projekt wskazuje tylko na kilka decyzji, których kurator nie może podjąć).

Projekt wymienia sytuacje, w których powołanie kuratora byłoby możliwe. Wśród nich są uchybienia w wykonywaniu obowiązków informacyjnych, brak organów lub nawet wątpliwości co do ich prawidłowego funkcjonowania (sic!) oraz utrata kontaktu z emitentem. Trudno dyskutować z tym, że prawidłowe funkcjonowanie organów emitenta, czy prawidłowe wykonywanie przez niego obowiązków informacyjnych, jest istotne. Ale przecież w tym pierwszym obszarze działają sądy, które mogą powołać kuratora w sytuacji braku organów (milczeniem pominę „wątpliwości"), a w tym drugim KNF ma szereg instrumentów, z których może skorzystać, żeby osiągnąć cel, jakim jest transparentność emitenta. Po co zatem dawać nadzorcy narzędzie przypominające w swej konstrukcji guzik atomowy? Autorzy twierdzą, że instytucja kuratora funkcjonuje już w prawie bankowym i ubezpieczeniowym. Owszem funkcjonuje, ale w przypadku banków i zakładów ubezpieczeń instytucja kuratora powoływana przez KNF jest elementem dbania o stabilność systemu bankowego i ubezpieczeniowego. Tego typu ingerencja organu nadzoru w obszary „niefinansowe" wychodzi poza jego mandat. Trudno znaleźć uzasadnienie dla przyznania uprawnień wkraczających w sferę zarządzania realną gospodarką (budownictwo, handel, media) czy też jednostkami samorządu (gminy też są emitentami) dla organu mającego zapewnić przede wszystkim stabilność rynku finansowego. Ponadto, w prawie bankowym i ubezpieczeniowym mandat kuratora ma zdecydowanie odmienny od projektowanego w warzywniaku charakter.

Drugim negatywnym przykładem propozycji zawartych w warzywniaku jest deregulacja, ale deregulacja zabierająca uczestnikom rynku ich uprawnienia, a nie znosząca ich obowiązki. Mowa tu o pomyśle likwidacji rozpraw przed organem nadzoru w ramach prowadzonych przez niego postępowań sankcyjnych. Wydanie przez KNF sankcyjnej decyzji administracyjnej bez przeprowadzenia rozprawy w istotny sposób narusza zasadę transparentności postępowania, jak również de facto znacząco wpływa na możliwość obrony praw przez jego strony. Całkowicie nietrafione jest uzasadnienie usunięcia tej instytucji, wskazujące, że strona może w każdym momencie postępowania zwrócić się do KNF z prośbą o przeprowadzenie rozprawy administracyjnej na podstawie KPA. Likwidowana regulacja gwarantuje bowiem stronie możliwość przedstawienia swoich racji przed organem, który wydaje decyzję administracyjną, a KPA uzależnia ten fakt od decyzji prowadzącego postępowanie.

Ci, którzy byli uczestnikami rozpraw przed KNF, wiedzą, że mogą one pełnić ważną rolę w sankcyjnym postępowaniu administracyjnym. Czy pełnią w rzeczywistości, to już inna kwestia. Ale lepszym pomysłem od ich likwidacji jest nadanie im realnego znaczenia tak, żeby były punktem kulminacyjnym całego postępowania, a nie jego niechcianym elementem.

SEG w uwagach przesłanych w ramach uzgodnień do projektu ustawy postulowało o wykreślenie z niego powyższych dwu propozycji. Będziemy w dalszych etapach procesu legislacyjnego starali się, żeby ten postulat został zrealizowany.

Felietony
Tantiemy – sztuka zarabiania na cudzej kreatywności
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Felietony
Najgorętsza dekada od wojny
Felietony
Ślimacze tempo transpozycji
Felietony
Deregulacja? To nie takie proste
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Felietony
Omnibus – zamrażanie czasu
Felietony
Fundusze mogą rozwiązać dylematy inwestorów