Agenci zielonej zmiany

Zmiana klimatu i degradacja środowiska to już nie pieśń przyszłości, lecz realne zagrożenie, któremu świat stara się teraz sprostać. Po to, by się ratować, powstał Europejski Zielony Ład.

Publikacja: 27.08.2021 05:00

Krzysztof Krystowski prezes Związku Pracodawców Klastry Polskie, ekspert Komisji Europejskiej ds. kl

Krzysztof Krystowski prezes Związku Pracodawców Klastry Polskie, ekspert Komisji Europejskiej ds. klastrów

Foto: materiały prasowe

Ten plan ma pomóc przekształcić UE w nowoczesną, zasobooszczędną i konkurencyjną gospodarkę, która w 2050 r. osiągnie zerowy poziom emisji gazów cieplarnianych, w której nastąpi oddzielenie wzrostu gospodarczego od zużywania zasobów i w której żadna osoba ani żaden region nie pozostaną w tyle.

Zielony Ład jest wyzwaniem, które powinniśmy traktować jako szansę, a nie zagrożenie. Ochrona środowiska, zahamowanie efektu cieplarnianego to działanie dla przyszłych pokoleń. Nowoczesny rozwój gospodarczy nie może się już opierać na eksploatacji zasobów Ziemi. To nowe podejście wymaga od przedsiębiorców więcej innowacji, aby mogli zachować konkurencyjność, nie niszcząc środowiska.

Dla Polski ten zielony plan to ogromna szansa na skok rozwojowy oraz rozbudowę innowacyjnych gałęzi gospodarki. Nie obejdzie się oczywiście bez wyzwań i trudności dla przedsiębiorstw i społeczeństwa. Aby się udało, bardzo ważna jest zmiana mentalności na bardziej proekologiczną i współpraca małych, średnich i dużych. W tym ostatnim punkcie dużą rolę odegrają klastry obarczone przez UE rolą „agentów zielonej zmiany" w małych i średnich przedsiębiorstwach. Zadaniem klastrów jest tu łączenie nauki oraz dużych, wiodących w zielonej zmianie przedsiębiorstw z małymi i średnimi. By całe przedsięwzięcie mogło się powieść, duzi muszą mieć potencjał do przewodzenia tej zmianie. Potrzebujemy czempiona i lidera we wdrażaniu zielonych energii, aby udowodnić, że da się to zrobić.

Niestety, jednym z podstawowych problemów jest ten, że polscy liderzy rynku energetycznego – na szczęście z pewnymi wyjątkami – nie mają potencjału do niezbędnych innowacji dla dokonania energetycznej rewolucji. Na wszystko mamy bardzo mało czasu. Pierwszy ważny próg w drodze do zeroemisyjniości musimy osiągnąć do 2030 r. (ograniczenie emisji gazów cieplarnianych netto o co najmniej 55 proc.), a kolejny do 2050 r. (czyli tzw. zero). Nie ma więc miejsca na zastanawianie się – trzeba działać i dawać przykład. A polska rzeczywistość wygląda tak, że koncerny energetyczne nie mają pieniędzy, bo przez ostatnie lata musiały się zrzucać na podtrzymywanie przy życiu sektora węglowego.

W praktyce mamy tylko trzech kandydatów na tyle stabilnych, na tyle doświadczonych i wyspecjalizowanych w różnych obszarach energetyki, by mogli podołać wyzwaniu i stać się czempionami zmian. Chodzi mi oczywiście o PKN Orlen, Lotos i PGNiG. Nawet jednak tak duże (na polską skalę) firmy nie zrealizują tego zadania indywidualnie. Konieczne jest połączenie sił, najlepiej jako jeden połączony podmiot, który rzeczywiście będzie mógł się stać liderem zielonych zmian.

Orlen, który ma stać na czele koncernu multienergetycznego, rozsądnie gromadził aktywa, emitując m.in. zielone obligacje. Połączone grupy będą więc dysponować odpowiednim doświadczeniem w zakresie inwestycji w OZE (m.in. morską energetykę wiatrową), technologie wodorowe i gaz. Dla koncernu multienergetycznego nie ma alternatywy. Potrzebny jest podmiot, który będzie dawał przykład i nadawał ton zielonym zmianom dla małych i średnich przedsiębiorstw. Pytanie brzmi tylko, jak szybko powstanie i jak będzie wyglądał jego ostateczny kształt. Czy na efekt będą mieli wpływ prawdziwi eksperci, czy jedynie politycy, którzy palą się do recenzowania, doradzania, a zwłaszcza krytykowania, nie zawsze mając o tym choćby blade pojęcie. Tymczasem sam projekt fuzji, zarówno pod względem kształtu, jak i czasu jego realizacji, powinien być jak najmniej dotknięty polityką. Jeśli ma być to zrobione dobrze – zostawmy to ekspertom i menedżerom, bo nie będzie możliwości poprawy, a klapa będzie fiaskiem nas wszystkich – w tym rządzących i ich opozycji.

Być może ktoś zastanawia się po co to wszystko. Po co tworzyć koncern multienergetyczny? Co to oznacza dla mnie – przeciętnego „Kowalskiego"? Przede wszystkim chodzi o to, by naszym dzieciom i wnukom żyło się lepiej i zdrowiej. A jeśli nie obchodzi kogoś los potomnych czy po prostu ich nie planuje, to może policzyć sobie pieniądze. Z roku na rok ceny uprawnień do emisji CO2 będą coraz wyższe, a przecież już teraz są na wysokim poziomie. Energetyka węglowa – zanim zostanie całkowicie zakazana – stanie się rozwiązaniem dla bogaczy. Cała energetyczna rewolucja w Polsce z multienergetycznym koncernem na czele i realizacja strategii niskoemisyjnej odbywa się właśnie po to, by zakup energii dla Polaków nie był jakimś luksusem, a polskie firmy zachowały konkurencyjność dzięki niskim kosztom energii. Jeśli tak się nie stanie, to wysokie koszty energii po prostu dobiją naszą gospodarkę. Więc niezależnie od tego, kto kogo bardziej kocha – dzieci czy pieniądze – zielona rewolucja powinna być ważna dla każdego.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie