Wybuch pandemii, jak i jej skutki przyciągnęły rzesze inwestorów indywidualnych na rynki kapitałowe na całym świecie. Wskazuje się, że za zainteresowaniem giełdą „detalu" stoi kilka czynników.
Duża zmienność na giełdach w marcu ubiegłego roku, spowodowana pojawieniem się koronawirusa, była magnesem dla osób poszukujących alternatywnych form inwestowania. Uważa się, że obecnie silnym argumentem przemawiającym za inwestycją w akcje spółek jest wysoka inflacja, przy jednoczesnym niskim oprocentowaniu depozytów czy niską stopą zwrotu z inwestycji w instrumenty dłużne. Przykładowo na początku bieżącego roku w orbicie zainteresowań inwestorów detalicznych znalazły się tzw. meme stocks, czyli spółki, które zdobywały swoją popularność wśród inwestorów indywidualnych w serwisach społecznościowych. Do tej grupy spółek należą takie podmioty jak GameStop, Ocugen czy Camber Energy.
Jednak za wzmożoną aktywnością inwestorów indywidualnych na giełdach stoi również inny ważny czynnik. Coraz więcej młodych ludzi zaczyna bowiem interesować się rynkiem kapitałowym. Zjawisko to przybiera na sile dzięki dynamicznemu rozwojowi nowych technologii, na które szczególnie otwarci są młodzi ludzi. W sytuacji, kiedy można dokonać inwestycji za pośrednictwem aplikacji mobilnej w dowolnym miejscu, w tym przebywając przez wiele miesięcy w izolacji społecznej, młodzi zaczęli postrzegać giełdę jako połączenie ciekawego sposobu spędzenia czasu wolnego i możliwości powiększenia swojego kapitału.
W związku z tym pojawił się nowy trend wśród animatorów rynku (ang. market makers) – podmiotów specjalizujących się w dostarczaniu płynności na rynkach kapitałowych. Dotychczas inwestorzy instytucjonalni mieli niewielką motywację do świadczenia usług dla klienta detalicznego, za czym przemawiały stosunkowo mała wielkość zlecenia i liczba transakcji. Jednak teraz sytuacja wygląda inaczej. Jak wynika z badania przeprowadzonego wśród 30 globalnych instytucji finansowych, aż 48 proc. z nich rozważa zaangażowanie się w handel detaliczny. Swoją postawę uzasadniają tym, że co prawda woleliby zrealizować jedno zlecenie na 10 tysięcy akcji niż tysiąc zleceń na 10 akcji, to „drobne" transakcje stanowią już do 30 proc. arkusza zleceń na indeks FTSE 250, czyli portfela obejmującego akcje średnich spółek notowanych na giełdzie w Londynie.
Uważa się, że kluczowym czynnikiem umożliwiającym aktywne wykorzystanie wzrostu aktywności inwestorów indywidualnych będzie automatyzacja obrotu. Zarządzający aktywami, którzy współpracują z dostawcami usług detalicznych, są w pełni świadomi specyfiki działania tej grupy inwestorów. Jeśli jednak proces transakcji będzie w pełni zautomatyzowany, to nie będzie miało znaczenia, jak są składane zlecenia. Dziś pewnym ograniczeniem w Europie jest silne rozdrobnienie rynku detalicznego. Czegoś takiego nie ma natomiast w Stanach Zjednoczonych. Dlatego ważną rolę w poprawie tego stanu mogliby odgrywać animatorzy rynku. Polegałaby ona na agregacji zleceń inwestorów indywidualnych, które następnie mogą być realizowane poprzez transakcje pakietowe albo w transakcjach bezpośrednich inwestorów instytucjonalnych. Obserwacje te potwierdzają dostępne na rynku statystyki.