Zapomnijmy o pandemii i spróbujmy skupić się na tym, co czeka nas w 2022 r. W obecnej sytuacji stawianie prognoz jest zaproszeniem do tego, żeby za pół roku można się było z nich pośmiać, ale jednak spróbujmy. Można powiedzieć, że koniunktura na rynkach finansowych będzie w tym roku zależała od trzech głównych czynników: inflacji, pandemii i geopolityki. Ta ostatnia jest raczej najmniej prawdopodobnym zagrożeniem.
Co prawda pułapka Tukidydesa (konflikt USA–Chiny) coraz wyraźniej się zamyka, ale do ataku Chin na Tajwan nie dojdzie. Analitycy polityczni twierdzą, że im bliżej będzie do roku 2049, kiedy to Chiny mają być już scalone, tym większe będzie zagrożenie, ale 2022 wydaje się być rokiem bezpiecznym. W naszym regionie politycy straszą wojną Rosji z Ukrainą, ale ja w to nie wierzę. Owszem, Rosja potrząsa szabelką i straszy, ale taki atak zakończyłby się dla niej katastrofą na wielu frontach, a prezydent Putin samobójcą nie jest.
Jeśli chodzi o pandemię, to nawet najlepsi wirusolodzy nie wiedzą, jak się może rozwinąć, więc tym bardziej analityk rynków finansowych nie może nic przesądzającego na ten temat powiedzieć. Można jedynie stwierdzić, że niewielka liczba zaszczepionych mieszkańców Afryki (mniej niż 8 proc.) prowadzi do tego, iż kontynent ten może się stać źródłem kolejnych mutacji, co w dowolnej chwili może uderzyć w gospodarki, a tym samym i w rynki finansowe.
Dochodzimy do problemu inflacji. Rozwiązanie zagadki jej zachowania w 2022 r. warte jest miliardów dolarów. Od jej wysokości zależą bowiem decyzje banków centralnych i cena pieniądza, a to będzie miało podstawowy wpływ na zachowanie wielu aktywów na rynkach finansowych.
Można powiedzieć, że obecnie dominują na publicznych platformach trzy scenariusze. Pierwszy – inflacja w 2022 r. zacznie się zmniejszać, co byłoby korzystne dla wielu aktywów (w tym dla akcji). Taki scenariusz preferuje Goldman Sachs, którego analitycy twierdzą, że 90 proc. wzrostu inflacji w USA wynika z zaburzeń linii logistycznych, które to zaburzenia w tym roku znikną. Firmy, bojąc się problemów z zaopatrzeniem, kupują potrzebne im produkty w nadmiarze, co prowadzi do przepełnienia magazynów. Widać to było na przykład w danych o polskim PKB w III kwartale.