Bezpośrednim powodem planów odwołania Wojciecha Dąbrowskiego ze stanowiska prezesa PGE ma być ogłoszona w tym tygodniu nowa strategia PGE, w której spółka zadeklarowała odejście od węgla (ciepłownictwo) do 2030 r., co jest naturalną konsekwencją rządowych planów utworzenia Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego. Związki zawodowe, które miały naciskać na tę dymisję, już o tym nie wspominają, a eksperci podkreślają znaczenie wydzielenia elektrowni węglowych ze spółek energetycznych.
Powody odwołania
Podczas aktualizacji strategii energetycznej PGE 29 sierpnia prezes Dąbrowski zapowiedział przyspieszenie o dziesięć lat osiągnięcie przez koncern neutralności klimatycznej, a odejście od węgla z ciepłownictwa już za siedem lat. To nie spodobało się związkom zawodowym. Solidarność ’80 w liście do premiera pyta, co z górnikami, który mieli wydobywać węgiel do 2049 r. Sugeruje, że zarząd PGE mógł w ten sposób złamać umowę społeczną z górnikami, którym obiecano, że Polska odejdzie od węgla dopiero za 26 lat. Jednak w liście nie ma mowy o NABE, które ma przejąć elektrownie węglowe od spółek, w tym od PGE. Popyt na węgiel więc nadal będzie, ale surowca nie będzie już kupowało PGE, a NABE.
Czarne chmury nad głową prezesa zbierały się od dłuższego czasu. Jeszcze w czerwcu górnicza Solidarność, która ma m.in. stać za planem odwołania Dąbrowskiego, informowała, że energetyka (PGE jest największym odbiorcą węgla kamiennego z polskich kopalń) nie odbiera węgla zakontraktowanego w spółkach węglowych przez koncerny energetyczne. Woli za to importowany węgiel oraz tańszą energię z importu. Decyzja ws. losów prezesa Dąbrowskiego miała zostać podjęta 1 września, ale dopiero 4 września ma zebrać się rada nadzorcza. Ma ona wówczas podjąć decyzję o odwołaniu, jeśli do tego czasu nie dojdzie jednak do zmiany decyzji. Następczynią Dąbrowskiego miałaby zostać Wanda Buk, obecna wiceprezes.
– Spółki energetyczne importują tanią energię i na niej zarabiają, a jednocześnie otrzymują rządowe dopłaty, które mają im rekompensować straty z tytułu utrzymywania niższych cen dla odbiorców, co uważam za skandal – mówił na początku sierpnia przewodniczący górniczej Solidarności Bogusław Hutek. Związki zawodowe zarzucały też firmom energetycznym lawinowy import węgla, a w tym prym wiodła kierowana przez Dąbrowskiego PGE. Tylko w ciągu ostatnich 12 miesięcy spółka córka, PGE Paliwa, kupiła na świecie 10 mln ton.
NABE potrzebne
Podstawową rolą NABE, o którą trwa obecnie spór, jest utrzymanie dyspozycyjności bloków węglowych. Zgodnie z popytem na energię na rynku są one niezbędne do bilansowania tego rynku. – Bloki węglowe kończące działalność będą następnie zamykane zgodnie z harmonogramem, który będzie zgodny z włączeniem do użytku nowych stabilnych zdolności wytwórczych energii (gaz, energetyka nuklearna, OZE z magazynami energii czy inne źródła) – mówi Alina Wołoszyn, partnerka w KPMG w Polsce. Rolą NABE nie jest inwestowanie w nowe moce wytwórcze. KPMG brało udział w wycenie aktywów wytwórczych, które trafią do NABE. W kontekście obaw o szybkie odejście od węgla zaznacza, że nie jest możliwe zamknięcie z dnia na dzień istniejących konwencjonalnych źródeł, nie narażając gospodarki na brak energii, dlatego konieczne będzie ponoszenie kosztów związanych z ich utrzymaniem.