W następstwie dokonanej przez Rosję inwazji na Ukrainę Unia Europejska podjęła inicjatywę zmierzającą w stronę szybkiej transformacji i zielonej energetyki. UE importuje 90 proc. zużywanego przez siebie gazu, a Rosja dostarcza ponad 40 proc. gazu łącznie zużywanego w UE. Ponadto 27 proc. importowanej ropy naftowej i 46 proc. importowanego węgla pochodzi z Rosji. Bruksela chce zerwać z tymi liczbami, bardziej się dywersyfikując, ale i szybciej odchodząc od paliw kopalnych w ogóle. Założenia zostały ujęte w unijnej strategii REPowerEU, którą przyjęto na początku marca.
PGNiG wyprzedza strategię UE
Już w styczniu znacząco wzrosły dostawy skroplonego gazu do Europy. Tylko z USA dostarczono ponad połowę całego importu LNG do Europy. Możliwości są znacznie większe. UE mogłaby każdego roku importować o 50 mld m sześć. LNG więcej. – Dywersyfikacja źródeł importu rurociągami mogłaby umożliwić ograniczenie importu gazu z Rosji o dodatkowych 10 mld m sześc. rocznie – czytamy w unijnym dokumencie. Zapotrzebowanie UE na rosyjski gaz może się zmniejszyć nawet o dwie trzecie do końca 2022 r. Zdaniem prof. Konrada Świrskiego z Politechniki Warszawskiej istnieje możliwość szybkiej redukcji zależności od gazu rosyjskiego. Wskazał on, że ze 150 mld m sześc. importowanych rocznie z tego kierunku UE może zmniejszyć udział maksymalnie do 40–50 mld m sześc. w ciągu roku. – I taki plan jest obecnie podstawą strategii UE wobec rosyjskiej wojny. To i tak ekstremalnie szybko, a docelowo może oznaczać całkowite zaprzestanie importu surowców z Rosji w perspektywie dwóch–trzech lat – uważa Świrski. KE przedstawi także do kwietnia wniosek ustawodawczy, którego celem będzie zapewnienie co roku odpowiedniego poziomu zapasów gazu. We wniosku znajdzie się wymóg, aby do 1 października każdego roku istniejące w UE magazyny były wypełnione w co najmniej 90 proc. ich pojemności. Przed obecnym sezonem grzewczym wchodziliśmy jako UE magazynami gazu na poziomie 75 proc.
Jak w tym kontekście wygląda sytuacja Polski? Na początku marca zakończył się pierwszy etap rozbudowy terminala LNG w Świnoujściu. W gazoporcie w Świnoujściu zamontowano dwa dodatkowe regazyfikatory. Terminal może teraz przeładowywać ponad 6 mld m sześc. gazu, a dotychczas mógł regazyfikować 5 mld m sześc. To dodatkowa możliwość przesyłu LNG dla PGNiG. Czy PGNiG będzie zwiększać dostawy? Spółka tłumaczy, że dostępność ładunków jest w dużym stopniu warunkowana popytem na rynku azjatyckim oraz wielkością popytu w Europie związaną z poziomem przepływów z Rosji. Wzrost zainteresowania LNG jest silnym impulsem do zwiększenia mocy skraplających. W ostatnim czasie podpisano kolejne kontrakty długoterminowe, w tym przez Venture Global Plaquemines, skąd PGNiG będzie odbierało 4 mln ton rocznie i nad obsługą już zamówionego wolumenu spółka będzie się koncentrować. PGNiG podkreśla, że już wcześniej zintensyfikowało dostawy LNG. W marcu odbierze rekordową liczbę dostaw LNG – pięć, o łącznym wolumenie ponad 400 mln m sześć. po regazyfikacji, z czego cztery to dostawy spot.
Tempo dekarbonizacji
W dokumencie UE przewidziano także podwojenie zdolności UE w zakresie energii fotowoltaicznej i wiatrowej do 2025 r. i jej potrojenie do 2030 r., co pozwoli zaoszczędzić 170 mld m sześc. gazu rocznie do 2030 r. Tu pojawia się wątpliwość w związku ze stanowiskiem polskich władz. Przedstawiciele resortu środowiska i klimatu sygnalizowali, że nie jest wykluczone, że w obliczu szybkiej ścieżki odejścia od paliw kopalnych dłużej będziemy musieli opierać się na krajowych elektrowniach węglowych. W podobnym tonie wypowiadają się prezesi państwowych koncernów. – Inwazja Rosji na Ukrainę stanowi dobry asumpt do przemyślenia polityk krajów członkowskich odnośnie do odchodzenia od energetyki jądrowej. Jednocześnie wydaje się, że powinno nastąpić złagodzenie ostrego kierunku na całkowitą eliminację węgla w miksie energetycznym – ocenia dla „Parkietu" wiceprezes Grupy Tauron Jerzy Topolski.