Powiązanie kopalń węgla kamiennego z koncernami energetycznymi miało umożliwić tym pierwszym pełną restrukturyzację i zapewnić stabilność dostaw paliwa do polskich elektrowni. Jak na razie efektów jednak nie widać. Tauron Wydobycie wciąż nie wyszedł na prostą, a Polskiej Grupie Górniczej, należącej m.in. do Polskiej Grupy Energetycznej, Enei i Energi, grozi utrata płynności finansowej. O stabilności dostaw też trudno mówić, bo jeszcze niedawno brakowało na rynku polskiego węgla, a teraz jest go zdecydowanie za dużo i elektrownie nie mają już go gdzie składować.
Energetyka, biorąc pod skrzydła górnictwo, zamiast dać impuls do zmian, tylko przykryła problemy, które od lat trawią polskie kopalnie.
Problemy Tauronu
Zarząd Tauronu wśród przyczyn pogorszenia się sytuacji w biznesie węglowym wymienia na pierwszym miejscu politykę klimatyczną Unii Europejskiej, która wpływa na prognozowany poziom marż na sprzedaży energii elektrycznej pochodzącej ze źródeł konwencjonalnych, czyli głównie z elektrowni węglowych. W dalszej kolejności wskazuje na wzrost konkurencyjności źródeł odnawialnych w stosunku do konwencjonalnych oraz zmianę założeń dotyczących kosztu kapitału.
Po trzech kwartałach 2019 r. segment wydobywczy katowickiego koncernu miał 676 mln zł straty operacyjnej. Tauron wydobywa węgiel w trzech zakładach: Sobieski, Janina oraz Brzeszcze. Ta ostatnia kopalnia znajdowała się wcześniej w strukturach upadającej Kompanii Węglowej i przeznaczona była do likwidacji. Ostatecznie pod koniec 2015 r. przejął ją Tauron. Dzięki temu rząd wywiązał się z obietnicy danej górnikom.
Problemy kopalń katowickiego koncernu wynikają m.in. z trudnych warunków geologicznych i niskiej wydajności. W ostatnich latach największą stratę wykazywała kopalnia Janina. Zarząd spółki rozważa jej sprzedaż, ale brakuje chętnych.