pytania do... Macieja Gajewskiego, prezesa FundedByMe Polska

Skąd pomysł na zapytanie KNF o licencję maklerską i ile trwało uzyskanie tego dokumentu? Na co zwracała uwagę KNF lub czego wymagała?

Analizując prawo, mieliśmy kilka wątpliwości dotyczących interpretacji zapisów i postanowiliśmy zweryfikować je w KNF. Pokazaliśmy cały nasz proces w ramach programu Innovation Hub. Po kilku spotkaniach i prawie sześciu miesiącach otrzymaliśmy potwierdzenie, że nie jest wymagana od nas licencja maklerska.

Jak długo działacie na rynku?

Od kwietnia 2018 r. Przeprowadziliśmy dotychczas dwie kampanie, do końca roku planujemy jeszcze trzy–cztery.

Czy przed uzyskaniem tego pozwolenia też prowadziliście zbiórki?

Przed uzyskaniem pozwolenia nie prowadziliśmy w Polsce zbiórek. Wyjątkiem jest kampania Blinkee, jednak została ona przeprowadzona na prawie szwedzkim – Blinkee zebrało pieniądze na rozkręcenie działalności w Skandynawii i tam też była zarejestrowana ich spółka.

Platforma funkcjonuje na kilku rynkach, to daje ciekawą perspektywę. Czy inne kraje, które obsługujecie, też mają takie ograniczenia, że działalność platform w zasadzie wymaga licencji maklerskiej?

To zależy, prawo w każdym kraju ma swoją specyfikę. Dlatego FundedByMe współpracuje z lokalnymi partnerami, którzy potrafią określić, czy w danym kraju jest możliwość prowadzenia crowdfundingu inwestycyjnego. W Szwecji FundedByMe nie potrzebuje licencji, natomiast w Emiratach Arabskich partnerzy FundedByMe otrzymali licencję crowdfundingową.

Dlaczego pana zdaniem platformy w Polsce nie chcą wyrobić licencji?

Uważają, że działają zgodnie z prawem i nie jest wymagana licencja maklerska. Potwierdzamy, mając odpowiednie procesy w Polsce da się działać bez licencji maklerskiej.