Polska gospodarka mija właśnie dołek spowolnienia. Od II kwartału, a już na pewno od połowy roku, zacznie się ożywienie. Będzie to m.in. skutek tego, że spadająca inflacja przetnie się w końcu ze stabilną – i wysoką – dynamiką płac. To oznacza, że wynagrodzenia zaczną znów rosnąć w ujęciu realnym, kończąc okres spadku konsumpcji. W takich warunkach trudno jednak oczekiwać wyraźnego spadku inflacji bazowej, nieobejmującej cen energii i żywności. O ile inflacja ogółem już w marcu zaczęła prawdopodobnie szybko maleć, przede wszystkim pod wpływem wysokiej bazy odniesienia sprzed roku, o tyle inflacja bazowa, która jest bardziej wrażliwa na sytuację w polskiej gospodarce, będzie uporczywie wysoka. Warunków do obniżki stóp procentowych w tym roku nie będzie, ale nie można wykluczyć tego, że RPP i tak się na taki ruch zdecyduje.
Taki scenariusz wyłania się z naszej debaty ekonomistów. Prezentujemy najciekawsze wypowiedzi jej uczestników.
O tym, jak na prognozy inflacji wpłynęło to, że w lutowym szczycie była ona niższa, niż można się było obawiać, ale jednocześnie wyższa była inflacja bazowa.
Piotr Kalisz: Dane w ujęciu miesiąc do miesiąca pokazują, że wzrost cen w kategoriach bazowych nie hamuje. To jest zaskakujące, bo od pół rok mamy recesję w konsumpcji, czyli w tej części PKB, która powinna najbardziej wpływać na inflację. My po ostatnich danych zrewidowaliśmy nasze prognozy w odniesieniu do inflacji bazowej. Jeśli nawet pod koniec roku spadnie ona do wartości jednocyfrowych, to wciąż będzie wysoka, w okolicy 9 proc. To, że główny wskaźnik inflacji minął już szczyt i będzie spadał, w dużej mierze jest mechaniczną konsekwencją wysokiej bazy odniesienia.
Łukasz Tarnawa: Inflacja będzie dynamicznie spadała, już w marcu wyniosła prawdopodobnie 15–16 proc. (po 18,4 proc. w lutym – red.). Przyczyni się do tego gigantyczny efekt bazy. Nasz bazowy scenariusz nie zakłada jednak spadku inflacji ogółem do końca br. w okolice 7 proc. (to oczekiwania prezesa NBP Adama Glapińskiego – red.), raczej do 8–9 proc. Dane z końca 2022 r. uczą nas jednak pokory. Skokowy spadek cen węgla pokazał, że ceny surowców mogą się gwałtownie zmieniać, a to może mieć duży wpływ na inflację. Dla ekonomistów kluczowe będzie jednak śledzenie inflacji bazowej. A ona pod koniec roku, nawet jeśli będzie poniżej 10 proc., to nieznacznie.