Wczoraj odpowiednią decyzję w tej sprawie podjął zarząd giełdowego holdingu (jedynego właściciela Budimeksu Dromeksu).
Inkorporacja ma uprościć strukturę grupy i w konsekwencji ułatwić przygotowywanie sprawozdań finansowych (staną się one bardziej czytelne dla inwestorów), podejmowanie kluczowych decyzji czy też zmniejszyć liczbę podpisywanych umów. To z kolei ma usprawnić zarządzanie holdingiem.
Konsolidacja nie przyniesie natomiast znaczących oszczędności finansowych. Budimex (spółka matka) nie posiada bowiem obecnie własnych struktur budowlanych, które – po połączeniu z głównym ramieniem wykonawczym grupy – mogłyby zostać zrestrukturyzowane. Właściwie jedyne oszczędności przyniesie ograniczenie liczby organów zarządczych i nadzorczych.
O tym, kto pokieruje połączoną firmą (będzie nosiła dotychczasową nazwę – Budimex), ma zdecydować rada nadzorcza na najbliższym posiedzeniu, zaplanowanym na koniec września. Na następcę Marka Michałowskiego, obecnego prezesa, wskazywany jest Dariusz Blocher, szef Budimeksu Dromeksu i członek zarządu Budimeksu. Michałowski – jak spekulował „Puls Biznesu” i czemu nie zaprzeczył sam zainteresowany – prawdopodobnie awansuje w strukturach Ferrovialu, który jest inwestorem strategicznym polskiej firmy.
Połączenie nie będzie się również wiązać – jak zapewnia zarząd – ze znacznymi kosztami czy też z dużymi zmianami organizacyjnymi. Fuzja nie będzie ponadto miała wpływu na decyzje dotyczące zatrudnienia. W obu spółkach nie ma bowiem działów, które dublowałyby swoje funkcje. Pracownicy Budimeksu Dromeksu automatycznie staną się pracownikami Budimeksu, zachowując dotychczasowe warunki pracy i płacy.