Sektor metalowy to jedna z wielu branż na warszawskiej giełdzie, które cechuje rozbieżność między kierunkiem, w jakim podążają wyniki finansowe spółek (tzn. pogarszają się – wskaźniki rentowności w III kwartale zanurkowały do kilkuletnich minimów), a kierunkiem zmian kursów akcji (które w tym roku mocno drożeją – obliczany przez nas nieważony indeks branżowy podskoczył od lutowego dołka o ponad 60 proc.).
Kluczowa dla inwestorów jest odpowiedź na pytanie nie tyle o to, czym spowodowana jest owa rozbieżność (ponieważ sprawa jest jasna – inwestorzy kierują się oczekiwaniami co do poprawy wyników finansowych w kolejnych kwartałach), lecz na ile doprowadziła ona do zaniku atrakcyjności walorów i wzrostu ich wycen do przesadnych poziomów.
[srodtytul]Niewiarygodne prognozy[/srodtytul]
Jednym ze sposobów odpowiedzi na to pytanie jest zestawienie cen akcji z prognozowanymi zyskami spółek, pod warunkiem oczywiście, że owe prognozy są wiarygodne. Nie trzeba jednak wielkiego wysiłku, by stwierdzić, że regularne sporządzanie trafnych prognoz jest zadaniem karkołomnym. Im dłuższy okres objęty szacunkami, tym większe ryzyko błędu. Zgodzą się z tym zapewne inwestorzy śledzący raporty analityczne dotyczące największej spółki w omawianym sektorze – KGHM Polska Miedź.
W listopadzie 2008 r., tuż po najostrzejszej fali kryzysu finansowego w USA i gwałtownym spadku cen miedzi, eksperci trzech domów maklerskich (BRE, BZ WBK, Millennium) prognozowali średnio, że w 2009 r. zysk netto spółki wyniesie 483 mln zł, a w 2010 r. odnotuje stratę w wysokości 27,5 mln zł (najwięksi pesymiści oczekiwali nawet -282 mln zł). W tym czasie w raportach dominował pesymizm („Fatalny moment na kupno”, „Perspektywy coraz gorsze” – to typowe nagłówki z tego okresu).