Zarząd TIM chce uniezależnić wysokość dywidendy od osiągniętego zysku. W tym celu będzie wnioskował na najbliższym walnym o utworzenie funduszu dywidendowego, do którego przesunięte będzie prawie 80 mln zł z funduszu rezerwowego. Oprócz tego będzie rekomendował przesunięcie na fundusz dywidendowy całego zysku wypracowanego w 2010 r. TIM ma zamiar postępować tak co roku, co najmniej przez najbliższe 5 lat.
Wysokość dywidendy będzie obliczana poprzez przemnożenie średniego kursu spółki z 6 miesięcy przez średnią wartość WIBOR 12 (oprocentowanie na rynku międzybankowym) z ostatnich trzech miesięcy. Przy czym wysokość dywidendy nie może być wyższa niż dwukrotność zysku netto w roku, za który wypłacana jest dywidenda.
Gdyby przyjąć te założenie przy obecnych wskaźnikach wypłata wyniosłaby około 0,5 zł na akcję, czyli kilkaset tysięcy więcej niż prawdopodobny zysk netto spółki w 2010 r. Brakująca kwota wyrównana będzie właśnie z funduszu dywidendowego. Jeśli średni kurs akcji TIM-u byłby w 2011 r. dużo wyższy, a zysk utrzymał się na poziomie z ubiegłego roku, odpowiednia większa kwota będzie przeznaczona na wypłatę dla akcjonariuszy.
– Zakładamy, jednak że kurs naszych akcji będzie korespondował z osiąganymi wynikami i sytuacją makroekonomiczną. Szacujemy, więc że średnio na dywidendę będziemy przeznaczać cały zysk – mówi Krzysztof Fotla, prezes TIM-u.
Co więcej, spółka będzie na bieżąco informować o potencjalnej wysokości dywidendy i wypłacać ją dwa razy w roku.