PKN Orlen już dwukrotnie dokonywał transakcji sprzedaży części rezerw, gwarantując sobie prawo ich odkupu. Kupujący ropę, zgodnie z umową, nie mogą wykorzystywać zapasów na jakiekolwiek cele własne, nie mogą też ich sprzedać ani obciążać.
– Obecnie pracujemy nad kolejną tego typu transakcją, którą chcielibyśmy sfinalizować jeszcze w drugim kwartale – komentuje Sławomir Jędrzejczyk, wiceprezes PKN Orlen ds. finansowych.
Za pierwszym razem, w marcu 2010 r., Orlen sprzedał 13 proc. swoich obowiązkowych rezerw za 260 mln USD (około 800 mln zł wedle ówczesnego kursu) firmie Lambourn należącej do Deutsche Banku. Drugą transakcję płocki koncern zawarł w grudniu tego samego roku z firmą Maury należącą do Royal Bank of Scotland, która za 14 proc. rezerw płockiego koncernu zapłaciła około 910 mln zł. Wszystko po to, by z jednej strony Orlen zadośćuczynił polskim regulacjom, nakładającym na producentów i importerów paliw utrzymywanie zapasów ropy naftowej i paliw w wysokości 76 dni średniego dziennego przywozu lub produkcji (Orlen musi składować surowiec wart 5–6 mld zł), a równocześnie poprawił swoją płynność i zmniejszył zadłużenie.
Pod koniec marca wygasła pierwsza ze wspomnianych umów i w związku z tym Orlen odkupił ropę od Lambourn. Jaki był koszt całej operacji dla płockiego koncernu? Wartość transakcji odkupienia zapasów wyniosła 1,18 mld zł, ale dzięki zabezpieczeniu transakcji instrumentami finansowymi wydatek Orlenu zmniejszy się o 341 mln zł. W efekcie różnica między uzyskaną przed rokiem kwotą a obecnym wydatkiem na odkupienie zapasów wyniosła około 50 mln zł.