Informacja spotkała się z dużym entuzjazmem inwestorów – tuż po otwarciu sesji kurs firmy rósł nawet o 9 proc.
Norweski Serigstad zobowiązał się lokować w Stąporkowie całe swoje zapotrzebowanie na urządzenia do produkcji biomasy. Zagwarantował też odbiór 30 linii w tym roku, a kolejnych 50 w przyszłym. W zamian otrzymał wyłączność na sprzedaż urządzeń za granicą.
To duży krok naprzód w rozwijaniu nowej linii biznesowej firmy ze Stąprkowa, która do tej pory specjalizowała się w produkcji konstrukcji stalowych dla budownictwa. Władze spółki już w ubiegłym roku zapewniały, że zainteresowanie urządzeniami do produkcji peletu jest ogromne. Spodziewali się nawet, że już w 2012 roku uda się sprzedać około 30 sztuk tych urządzeń, a przychody z tego tytułu miały sięgnąć nawet 30 mln zł. Tymczasem ubiegłoroczne przychody ze sprzedaży tego produktu wyniosły zaledwie kilka milionów złotych, przy obrotach całej spółki sięgających 61,6 mln zł. Rozczarowanie inwestorów zostało złagodzone zapowiedzią stałej współpracy z Serigstad. List intencyjny z Norwegami podpisany został na początku tego roku. Strony?zapowiedziały, że kontrakt podpisany zostanie do końca marca, ale udało się to dopiero 12 kwietnia.
Nic więc dziwnego, że inwestorzy tuż po upływie zapowiadanego terminu zaczęli się niepokoić o efekty negocjacji. Zwłaszcza że tuż przed podpisaniem umowy ze stanowiska odwołano prezesa ZUK Stąporków Marka Milczarka. Jego miejsce zajął Grzegorz Pasturczak, który do tej pory pełnił funkcję dyrektora ds. handlowych. Od kiedy przejął stery w spółce, nie znalazł czasu na komentarz dla mediów.