Lepiej wyglądają inwestycje prywatnych inwestorów (głównie domy jednorodzinne). We wrześniu Kowalscy ruszyli z budową 10,2 tys. domów. To o niemal 15 proc. więcej rok do roku i 6 proc. więcej miesiąc do miesiąca. W sierpniu lekko zwolnili z inwestycjami, a we wrześniu ich wynik znów jest pięciocyfrowy – tak jak w okresie od marca do lipca.
Nie ma czym budować
– Deweloperzy mają problemy ze znalezieniem gruntów, ekip, a i zakupem materiałów są problemy. Kolejne miesiące pokażą, jak bardzo będzie się to przekładało na liczbę rozpoczynanych inwestycji. Wrześniowe dane zdają się być już trochę pod presją wspomnianych braków – komentuje Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments. – Całe szczęście mamy wciąż przyzwoite dane na temat wydawanych pozwoleń na budowę, co daje szanse na to, że nie zabraknie mieszkań, których stawianie deweloperzy będą rozpoczynać. Wszyscy powinniśmy za to trzymać kciuki, bo to właśnie dlatego, że chętnych do zakupu jest więcej niż mieszkań w ofercie, powoduje, że nieruchomości drożeją dziś w dwucyfrowym tempie – podkreśla.
Jego zdaniem należy też ostrożnie podejść do danych o aktywności inwestorów indywidualnych, którzy również mogą być pod presją kosztów czy braku materiałów i ekip.
– W statystykach rozpoczętych inwestycji najpewniej widnieje dużo budów tylko formalnie rozpoczętych – mówiąc obrazowo, naprędce ogrodzonych lub wstępnie tylko rozgrzebanych budynków jednorodzinnych, które tak naprawdę czekają dopiero na ekipę i materiały – mówi Turek.
Zdaniem Jarosława Jędrzyńskiego, eksperta portalu Rynekpierwotny.pl, GUS tym razem opublikował dość niejednoznaczne dane. – Widzimy wyraźne hamowanie nowych budów, które mają zasadnicze znaczenie dla bieżącej oceny stanu koniunktury rynkowej. Spadek ten ma prawdopodobnie okresowy, cykliczny charakter – uważa Jędrzyński. Przypomina, że w lutym br. nastąpił chwilowy mocny spadek (patrz wykres), by w marcu wystrzelić do rekordowego poziomu. – Sytuacja w lutym pod wieloma względami różniła się jednak od obecnej. Średni wzrost cen materiałów budowlanych według PSB wynosił 2,6 proc. rok do roku, a we wrześniu to już prawie 22 proc. Poza galopującą drożyzną coraz większym problemem są braki w dostawach nawet podstawowych materiałów budowlanych. W takich warunkach rozpoczynanie jakiejkolwiek budowy jest prawdziwym wyzwaniem – mówi Jędrzyński. – Jeśli sytuacja się nie poprawi i statystyki rozpoczynanych inwestycji nie wzrosną jeszcze przed końcem tego roku, dalsze pogłębienie nierównowagi popytowo-podażowej stanie się przesądzone, a konsekwencje tego stanu rzeczy dla koniunktury rynkowej będą trudne do przewidzenia – podsumowuje.