Obecna kadencja Adama Glapińskiego na stanowisku prezesa Narodowego Banku Polskiego kończy się w czerwcu. Wniosek w sprawie przedłużenia jego rządów w banku centralnym o kolejne 6 lat już kilka miesięcy temu złożył prezydent Andrzej Duda. W jego ocenie obecny szef banku centralnego zasłużył na dalsze jego prowadzenie, dbanie o inflację i złotego.

W czwartkowym głosowaniu w Sejmie wniosek prezydenta poparło 234 posłów PiS i jego koalicjantów, przeciw było 223 posłów opozycji.

PiS długo szukał większości potrzebnej do przeforsowania w Sejmie kandydatury Glapińskiego. W szachu trzymała go Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry, która m.in. nie zgadza się na jakiekolwiek zmiany związane z Izbą dyscyplinarną Sądu Najwyższego. Bez gwarancji braku takich zmian Ziobro i jego posłowie zapowiadali brak poparcia kandydatury Glapińskiego. A bez ich głosów los prezydenckiego wniosku był niepewny. PiS bał się zaryzykować. Targi trwały niemal do ostatniej chwili. Także w środę na wieczornym posiedzeniu klubu PiS. Pojawił się na nim także prezes Glapiński, co zdaniem opozycji dowodzi braku niezależności szefa NBP.

- Negatywnie oceniamy tę kandydaturę – mówił tuż przed głosowaniem Dariusz Rosati z PO. I tłumaczył, że Adam Glapiński nie wypełniał swoich konstytucyjnych obowiązków. W ciągu ostatnich dwóch lat doprowadził do spadku wartości złotego o 10 proc. wobec dolara i o 15 proc. wobec euro, a inflacja przekracza 12 proc. – Arogancja prezesa i lekceważenie ostrzeżeń ekonomistów przed rosnącą inflacją, a także zbyt późne podjęcie walki z nią odbija się dziś na kondycji gospodarki i budżetów domowych – mówił Rosati.