Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Piąty co do wielkości aktywów kredytodawca w Polsce w 2017 r. zarobił 1,09 mld zł, czyli mniej niż 1,22 mld zł wypracowane w 2016 r. (ale wtedy zainkasował nieco ponad 200 mln zł netto dzięki jednorazowej transakcji z Visą).
Stypułkowski przypomina, że w 2016 r. (czyli w momencie wprowadzenia podatku bankowego) wskazywał, że zysk netto banku w perspektywie trzech-czterech lat, czyli około 2019 r., powinien wrócić do poziomu 1,3 mld zł zanotowanego ostatnio w latach 2014 i 2015. I choć zdaniem prezesa bieżący rok będzie udany dzięki dobrej sytuacji makroekonomicznej, która ma przełożyć się na szybszy wzrost udzielonych kredytów, to osiągnięcie prognozowanych przez analityków 1,33 mld zł netto już w tym roku wydaje się obecnie zadaniem zbyt ambitnym. Stypułkowski wskazuje, że nie ma zagrożenia pod względem wyniku odsetkowego, który powinien rosnąć także dzięki oczekiwanemu dalszemu wzrostowi marży odsetkowej netto (w 2017 r. urosła o 0,18 pp., do 2,48 proc.). Jednak bank nie widzi już miejsca do dalszego obniżenia kosztów finansowania (efekt wzrostu udziału depozytów bieżących jest neutralizowany wzrostem cen depozytów terminowych), ale poprawić ma się dochodowość aktywów, dzięki zmianie struktury portfela kredytowego. Jednak ten element niesie za sobą także większe ryzyko, co widać było już w 2017 r. Kredyty konsumpcyjne urosły o 18 proc., co było jednym z powodów wzrostu kosztów ryzyka o 0,15 pp., do 0,61 proc. Stypułkowski wskazuje, że rosnący udział tych kredytów w portfelu mBanku, kosztem spłacanych hipotek walutowych, może skutkować wzrostem kosztów ryzyka w tym roku (mimo bardzo dobrej sytuacji makroekonomicznej). Spłaty hipotek walutowych i umocnienie złotego spowodowały, że portfel kredytów brutto banku przez rok urósł tylko o 3,3 proc.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Rada Polityki Pieniężnej obniża stopy procentowe, jednak na razie sektor wydaje się zupełnie na te posunięcia niewrażliwy. Sprawdzamy, jak długo potrwa ta „odporność” i jakie są perspektywy rentowności banków w obliczu dalszego luzowania polityki pieniężnej – prognozuje się jeszcze dwie obniżki w tym roku.
Rynek kredytów hipotecznych już odczuwa pozytywne skutki wcześniejszych decyzji w polityce pieniężnej. Kredytobiorcy czekają na więcej.
Regulacje podatkowe dotyczące listów zastawnych mogłyby obniżyć ceny kredytów mieszkaniowych – ocenia środowisko bankowe.
Do 2035 roku cyfrowo biegłe pokolenia Z i alfa będą stanowić znaczącą część klientów, za to „boomersów” będzie ubywać. To stawia banki przed wyzwaniem: jak pogodzić różne oczekiwania tych grup.
Dane za maj potwierdzają odbicie na rynku pożyczek mieszkaniowych mimo wciąż drogiego kredytu. Konsumenci liczą na kontynuację obniżek stóp procentowych.
To nie będzie uderzenie w „złe banki”, to nie będzie windfall tax – zastrzega minister finansów Andrzej Domański. Ale i tak chce wyciągnąć z sektora do 2 mld zł, czyli 5 proc. rocznych zysków.