Ambicją Pekao na ten rok jest dwucyfrowy wzrost zysku netto – zapowiada prezes Michał Krupiński. Poprawa ma być wsparta dalszym wzrostem wyników odsetkowego i z prowizji przy zachowaniu wysokiej dyscypliny kosztów i zarządzania ryzykiem.
Koszty jednak urosły
W 2017 r. Pekao wypracował 2,48 mld zł zysku netto, czyli o prawie 9 proc. więcej niż w 2016 r. Poprawa to zasługa ostatniego kwartału, rekordowego w historii banku, w którym zysk sięgnął aż 1,05 mld zł (nieco powyżej oczekiwań). To rezultat ponaddwukrotnie większy niż rok temu i w poprzednich kwartałach. Tak duży wzrost to efekt zdarzeń jednorazowych – przeszacowania wyceny udziałów w Pioneerze (wpływ na wynik to 414 mln zł) oraz sprzedaży portfela kredytów nieregularnych, tzw. NPL (zysk sięgnął 108 mln zł). Po korekcie o te elementy zysk netto w IV kwartale wyniósłby 532 mln zł (czyli urósłby przez rok o 7,5 proc.), zaś wynik w całym 2017 r. 1,96 mld zł (o 14 proc. mniej niż w 2016 r., ale wtedy bank zaksięgował 214 mln zł netto jednorazowego zysku dzięki transakcji z Visą oraz 110 mln zł dzięki sprzedaży NPL).
– Rezultaty Pekao w IV kwartale 2017 r. były niezłe. Wyniki potwierdzają, że coś zaczyna się dziać i nowy zarząd ma pomysł na bank – ocenia Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy.
Jego zdaniem dobrze wypadł wynik z prowizji, który wzrósł o 6 proc. wobec poprzedniego kwartału i o 1 proc. rok do roku. – Częściowo dzięki konsolidacji Pioneera, ale widać też, że urosły prowizje kredytowe – dodaje. Wyraźnie, bo o 7 proc. przez rok, zwiększył się wynik odsetkowy. To zasługa m.in. większej o 6 pb. marży odsetkowej i bank liczy, że jeszcze powinna się zwiększać dzięki poprawie struktury portfela.
Odpisy w IV kwartale okazały się jednak o 50 proc. większe niż rok temu i przewyższyły oczekiwania o 19 proc., a koszty ryzyka urosły do 50 pb. To może nieco dziwić w obliczu pędzącej gospodarki, ale wzrost odpisów widoczny był też w całym sektorze. Poza tym, jak zaznacza wiceprezes Marek Lusztyn, nadzorujący ryzyko, wskaźnik kosztów ryzyka sprzed roku był wyjątkowo niski, nie do utrzymania w dłuższym terminie. – Koszty ryzyka weszły na nowy poziom, ale nie powinno to dziwić, biorąc pod uwagę zmieniającą się strukturę kredytów – przybywa konsumenckich oraz dla małych firm, cechujących się wyższym ryzykiem. Spodziewam się, że koszty ryzyka będą teraz poruszać się w przedziale nie niższym niż 45–50 bp. Poziomy w okolicach 40 bp., jak na początku 2017 r., raczej są nie do powtórzenia – uważa Jańczak. Zarząd sugeruje, że w tym roku będą na poziomie 45 pb. (w całym 2017 r. zmalały o 1 pb., do 44 pb.).