Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Dziewięciu największych kredytodawców z GPW (z pierwszej dziesiątki nie ma jedynie BGŻ BNP Paribas, dla którego brokerzy nie przygotowali prognoz) w I kwartale wypracowało łącznie 2,56 mld zł zysku netto. To o 27 proc. więcej niż rok temu, ale 27 proc. mniej niż w IV kwartale 2017 r.
Skąd aż taka duża różnica? Powodem jest sposób płacenia składek na Bankowy Fundusz Gwarancyjny. W całym roku banki będą musiały wpłacić łącznie 2,2 mld zł, czyli o niecałe 5 proc. więcej niż w 2017 r. Jednak zmieniły się nieco proporcje dwóch składek tworzących daninę na BFG. W tym roku na fundusz gwarancyjny muszą zapłacić 1,24 mld zł, a na fundusz restrukturyzacji 0,96 mld zł (rok wcześniej było odwrotnie – większa była składka na restrukturyzacyjny: wyniosła 1,18 mld zł wobec 0,92 mld zł na gwarancyjny). Jest to istotne, bo całość rocznej składki na fundusz restrukturyzacji banki muszą zaksięgować właśnie w I kwartale (i jedną czwartą na fundusz gwarancyjny), co oznacza, że wprawdzie łączny koszt danin na BFG w tym okresie wciąż jest duży i powoduje spadek zysku, ale jest już znacznie mniejszy niż rok temu, co w połączeniu ze wzrostem bilansów banków umożliwia dużą poprawę zysku w porównaniu rok do roku. Poza tym zdarzyły się transakcje jednorazowe – Pekao w IV kwartale miało 1,05 mld zł zysku netto, dwukrotnie więcej niż zwykle, a teraz mBank zanotuje dodatkowe 177 mln zł ze sprzedaży części spółki mFinanse.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Rada Polityki Pieniężnej obniża stopy procentowe, jednak na razie sektor wydaje się zupełnie na te posunięcia niewrażliwy. Sprawdzamy, jak długo potrwa ta „odporność” i jakie są perspektywy rentowności banków w obliczu dalszego luzowania polityki pieniężnej – prognozuje się jeszcze dwie obniżki w tym roku.
Rynek kredytów hipotecznych już odczuwa pozytywne skutki wcześniejszych decyzji w polityce pieniężnej. Kredytobiorcy czekają na więcej.
Regulacje podatkowe dotyczące listów zastawnych mogłyby obniżyć ceny kredytów mieszkaniowych – ocenia środowisko bankowe.
Do 2035 roku cyfrowo biegłe pokolenia Z i alfa będą stanowić znaczącą część klientów, za to „boomersów” będzie ubywać. To stawia banki przed wyzwaniem: jak pogodzić różne oczekiwania tych grup.
Dane za maj potwierdzają odbicie na rynku pożyczek mieszkaniowych mimo wciąż drogiego kredytu. Konsumenci liczą na kontynuację obniżek stóp procentowych.
To nie będzie uderzenie w „złe banki”, to nie będzie windfall tax – zastrzega minister finansów Andrzej Domański. Ale i tak chce wyciągnąć z sektora do 2 mld zł, czyli 5 proc. rocznych zysków.