– Będziemy chcieli podjąć decyzję jak najszybciej, podtrzymujemy, że przedstawimy ją nie później niż do końca II kw. – stwierdził Michał Krupiński, prezes Pekao. W podobnym tonie wypowiadał się zarząd Aliora. Oba banki, kontrolowane przez PZU, poinformowały w październiku, że przeanalizują możliwości współpracy, w tym połączenia, i podpisały list intencyjny dotyczący rozpoczęcia stosownych analiz. Zdaniem analityków niepewność w tym zakresie ciąży na notowaniach obu banków.
Pekao w I kw. 2018 r. miał 392 mln zł zysku netto, czyli zgodnie z prognozami. Rezultat okazał się o 12 proc. lepszy niż rok temu (do poprawy częściowo przyczyniła się zmiana sposobu księgowania składek na Bankowy Fundusz Gwarancyjny, co dotyczy całego sektora) i o 63 proc. niższy niż w IV kw. 2017 r. (wtedy wynik był dwukrotnie wyższy niż zwykle dzięki zdarzeniom jednorazowym: rozliczeniu transakcji z Pioneerem i sprzedaży portfela NPL). Po oczyszczeniu zysk wzrósłby w skali roku o 9 proc. – Podtrzymujemy, że w tym roku zamierzamy wzrosnąć w tempie dwucyfrowym – dodał Krupiński (porównanie odnosi się do wyniku Pekao z 2017 r. oczyszczonego o transakcję dotyczącą Pioneera).
Widać przyśpieszenie akcji kredytowej Pekao, która w poprzednich latach była raczej niższa niż rynkowa. Po I kw. kredyty urosły o 5,8 proc. w skali roku, głównie dzięki wzrostowi o 10,2 proc. w segmencie detalicznym (w korporacyjnym wzrost wyniósł 3,1 proc.). – Cel na ten rok to wzrost w detalu w tempie kilkunastu procent, a w korporacyjnym o wysokie kilka procent – dodał prezes.
W I kw. mBank miał 411 mln zł zysku netto, o 8,5 proc. więcej od prognoz. Oznacza to poprawę aż o 88 proc. rok do roku i o 32 proc. wobec poprzedniego kwartału. Skąd tak duża poprawa? Bankowi pomogła jednorazowa transakcja, czyli sprzedaż części spółki mFinanse, która przyniosła dodatkowych 177 mln zł zysku netto. Podobnie jak Pekao także mBank może jednak pochwalić się wzrostem dochodów z podstawowej działalności. Poprawił się nie tylko wynik odsetkowy, ale też prowizyjny, co zaskoczyło rynek. Kredyty mBanku zwiększyły się w ciągu roku nieco wolniej niż Pekao, bo o 4,7 proc., ale to i tak niezłe osiągnięcie, biorąc pod uwagę znaczne umocnienie złotego (mBank ma sporo hipotek walutowych).