.

Dino Polska - prezes Szymon Piduch

Tak udanych debiutów jak Dino Polska na GPW nie było wiele. Już podczas oferty publicznej inwestorzy wyrywali sobie papiery spółki z rąk – redukcja zapisów wyniosła 75 proc. Dino to pierwsza w historii GPW spółka, za której akcje inwestorzy instytucjonalni płacili w IPO więcej, niż wynosiła cena maksymalna. W dniu debiutu walory zdrożały o blisko 12-proc. w porównaniu z ceną zapisów dla detalu. Do końca 2017 r. akcje zdrożały aż o 135 proc. (do dzisiaj cena wzrosła o blisko 170 proc.). Inwestorów do Dino przyciąga jasna strategia rozwoju sieci – spółka planuje mieć 1200 marketów do końca 2020 r. Wzrost biznesu opiera się w głównej mierze na zagęszczaniu sieci, dzięki czemu firma zdobywa przewagę logistyczną. Dotychczasowe tempo ekspansji pozwala sądzić, że cel strategiczny zostanie zrealizowany znacznie wcześniej, a z wypowiedzi prezesa wynika, że także po osiągnięciu celu spółka nie osiądzie na laurach. Sklepy Dino regularnie poprawiają sprzedaż, a wyniki spółki za 2017 rok były lepsze, niż zakładała większość analityków. Co ciekawe, przez dziesięć lat firma nie zamknęła żadnego własnego sklepu. Na razie nie ma co jednak liczyć na dywidendę. Zarząd przeznacza kapitał na ekspansję.

GetBack - prezes Konrad Kąkolewski

Oferta publiczna akcji firmy GetBack była jedną z głośniejszych w 2017 r. Jak na nasz rynek było to stosunkowo duże IPO – wartość oferty wyniosła 740 mln zł. Model biznesowy spółki, który opierał na bardzo dużych inwestycjach w kolejne pakiety wierzytelności, od początku budził wiele emocji. Przez pewien czas przekonywał jednak do siebie rynek. Akcje GetBacku z ceny z IPO wynoszącej 18,5 zł wzrosły w stosunkowo krótkim czasie do prawie 29 zł. Firma cieszyła się dużym uznaniem analityków domów maklerskich, którzy zalecali kupno jej walorów. W końcówce roku ten sielankowy jednak się zmienił. Akcje spółki zaczęły tanieć, co było m.in. pokłosiem pogłosek, jakoby GetBack miał być zamieszany w wyciek i nieuprawnione wykorzystanie danych z bazy PESEL-NET. Chociaż spółka zaprzeczyła tym informacjom, nie pomogło to kursowi. Na początku marca firma poinformowała o planowanych emisjach akcji z wyłączeniem prawa poboru. W sumie chciałaby wypuścić prawie 70 mln walorów. Kurs się załamał i wynosi mniej niż 10 zł.

Griffin Premium Re - prezes Małgorzata Turek

Oferta publiczna Griffin Premium RE była wyjątkowa, to pierwsza spółka na parkiecie działająca w formule REIT – której celem jest regularna wypłata dywidend czynszów generowanych przez portfel nieruchomości. Wartość wyniosła 508 mln zł – było to najwięcej od dwóch lat, a w dalszej części roku rynek pierwotny jeszcze mocniej się rozkręcił. Spółka pozyskała z emisji 127 mln zł. Griffin sprzedał akcje z 12-proc. dyskontem do ceny maksymalnej. Do swojej formuły przekonał głównie inwestorów instytucjonalnych. finansowych wynikało, r. akcjonariusze otrzymają dywidendę w wysokości 7 eurocentów na papier, czyli po 29 gr, co dawało 5-proc. stopę dywidendy liczonej dla ceny z IPO. Taką dywidendę zarekomendował właśnie zarząd. Pod koniec ub.r. spółka została przejęta przez brytyjski fundusz Globalworth. Pod nowym szyldem REIT stawia na dynamiczną ekspansję – w planach jest emisja rzędu 400 mln euro. Nowa polityka dywidend przewiduje, że odsetek wyniku do podziału będzie większy i wypłacany co pół roku.

Play Communications - prezes Jorgen Bang Jensen

Działający od dekady na polskim rynku komórkowym operator PLAY (a właściwie jego spółka-matka Play Communications zarejestrowana w Luksemburgu) zadebiutował na warszawskiej giełdzie w lipcu 2017 roku po największej w historii GPW pierwotnej ofercie publicznej prywatnej firmy. Właściciele telekomu – rodziny miliarderów z Islandii i Grecji (Thora Bjorgolfssona i Panosa Germanosa) poprzez wehikuły inwestycyjne – sprzedały w niej akcje za 4,37 mld zł. Część tej kwoty została następnie przeznaczona na spłatę zobowiązań wobec posiadaczy obligacji notowanych w Luksemburgu, ale w posiadaniu głównych inwestorów pozostał kontrolny pakiet firmy, której łączna kapitalizacja (według ceny z IPO) to aż 9,15 mld zł. W ten sposób wyceniony został biznes czysto komórkowy, a mimo to rosnący od lat zarówno pod względem liczby klientów, jak i przychodów. W 2017 r. te dwa parametry sprawiły, że telekom został największą mobilną siecią w kraju. Do korzystnych skutków IPO telekomu można zaliczyć przynajmniej dwa elementy: wydłużyła się lista spółek dywidendowych na GPW, a segment firm telekomunikacyjnych ponownie przyciąga uwagę inwestorów.