Liczony przez CNN indeks strachu i chciwości (Fear and Greed Index) po raz pierwszy od marca pokazuje, że na amerykańskim rynku akcji panuje „ekstremalny strach”. W czwartek wynosił on 24 pkt, podczas gdy jeszcze w lipcu sięgał 84 pkt, czyli poziomu „ekstremalnej chciwości”. Rok temu również wskazywał on „ekstremalny strach”, co odzwierciedlało m.in. obawy inwestorów dotyczące inflacji oraz stóp procentowych. Wówczas jednak ów indeks był niżej – sięgał 17 pkt, a w dołku zszedł do zaledwie 13 pkt, by później w ciągu miesiąca dojść do poziomu „chciwości”.
Indeks strachu i chciwości jest liczony na podstawie wielu wskaźników, wśród których są m.in.: 125-dniowa średnia krocząca dla indeksu S&P 500, wysokość indeksu VIX (zwanego indeksem strachu i odzwierciedlającego spodziewaną zmienność na rynkach), to akcje ilu spółek osiągnęły roczne szczyty i dołki, popyt na bezpieczne aktywa oraz popyt na obligacje z rentownościami „śmieciowymi”. Indeks ten jest często traktowany jako kontrariański wskaźnik. Jeśli bowiem na rynkach panuje „ekstremalna chciwość”, może to sugerować, że zwyżki były zbyt szybki i można spodziewać się korekty. „Ekstremalny strach” może natomiast zwiastować odbicie. Taka prawidłowość sprawdziła się choćby na jesieni 2022 r. Część analityków wskazuje jednak, że inwestorzy jeszcze nie dostali impulsu skłaniającego do zakupów. Przecena na rynku obligacji, rosnące ceny ropy oraz niepewność co do dalszej polityki amerykańskiego banku centralnego skłania wielu inwestorów do ostrożności.
– Choć wrześniowa wyprzedaż na giełdach sprawiła, że wiele akcji ma bardziej atrakcyjne ceny, to jednak inwestorzy mają problemy ze znalezieniem dobrego powodu, by teraz kupować – twierdzi Pierre Veyret, analityk z firmy Active Trades.
Kończący się trzeci kwartał był ogólnie raczej słabym okresem na globalnych giełdach. Amerykański indeks S&P 500 stracił w jego trakcie blisko 4 proc., a niemiecki DAX spadł o prawie 6 proc. Polski WIG20 znalazł się w tym czasie w gronie najmocniej tracących indeksów giełdowych świata. Zniżkował o blisko 8 proc., czyli w podobnym tempie jak Hang Seng, główny indeks giełdy w Hongkongu. Gorzej od nich radził sobie tylko główny indeks parkietu w Nairobi, który spadł o ponad 10 proc. – To nie jest zbyt częsty obrazek na rynku, gdy inwestorzy naraz porzucają wszystkie popularne aktywa kraju, takie jak akcje, obligacje oraz walutę. Tak się właśnie dzieje we wrześniu w Polsce i gdziekolwiek spojrzeć, tam nastąpiła przecena – zauważa Daniel Kostecki, główny analityk rynkowy w polskim oddziale CMC Markets.