Pod znakiem próby wyrwania się dolara z obserwowanej od jesieni tendencji spadkowej przebiegał na rynkach walutowych maj. Euro, które od dołka z września do ostatniego szczytu umocniło się do amerykańskiej waluty o ponad 16 proc., balansuje na krawędzi zamknięcia miesiąca największą przeceną od ponad roku. „Zielonego” wspiera odporność amerykańskiej gospodarki oraz oddalająca się perspektywa łagodzenia polityki przez Fed.
Limit zadłużenia... wspiera dolara
Jednak wobec statusu dolara jako bezpiecznej waluty nie bez znaczenia pozostają zawirowania związane z kryzysem wokół limitu zadłużenia w USA. Optymizm, że na szczytach władz dojdzie do porozumienia, wyraził spiker Izby Reprezentantów Kevin McCarthy, a wręcz pewni co do tego są szefowa MFW Kristalina Georgieva oraz szef towarzystwa Blackstone Steve Schwarzman.
Mimo to dochodowość szeregu bonów skarbowych zapadających tuż po tzw. dacie X wyszła powyżej bardziej typowego dla obligacji śmieciowych pułapu 7 proc. i już o 4 punkty przekracza rentowności bonów zapadających wcześniej. Poniżej szczytu sprzed dwóch tygodni wciąż utrzymują się jednak notowania instrumentów zabezpieczających przed niewypłacalnością. Zdaniem banku JPMorgan ryzyko zderzenia się USA ze ścianą wynosi już 25 proc. i cały czas rośnie.
Silny jak peso?
Nawet jeśli rzeczywista „data X” okaże się wypadać później (niektórzy mówią nawet o końcu lata), to i tak wysokie ryzyko niewypłacalności się utrzyma. Otoczenie umacniającego się dolara nie sprzyja walutom z Europy Środkowej, gdzie dodatkowo banki centralne zaczynają się przymierzać do obniżek stóp, jednak dosyć dobrze wciąż zachowuje się złoty.
Do najbardziej tracących należą waluty ze Skandynawii, gdzie pole do podwyżek stóp jest mniejsze niż w strefie euro, jednak perspektywa zaostrzania polityki w Japonii zaczęła wspierać jena. Siłą wciąż tymczasem zadziwiają waluty z Ameryki Łacińskiej, gdzie stopy procentowe doszły najwyżej.