Wróciła nadzieja na hossę w Nowym Jorku

Amerykańskiemu indeksowi S&P 500 już niewiele brakuje do wyjścia z rynku „niedźwiedzia”. Jeden ze wskaźników technicznych sugeruje zwyżki przez następne 12 miesięcy. Ale niektórzy eksperci ostrzegają przed nadmiernym optymizmem.

Publikacja: 16.08.2022 21:00

Giełdy amerykańskie doświadczały w ostatnich tygodniach solidnych zwyżek. Dla części analityków za w

Giełdy amerykańskie doświadczały w ostatnich tygodniach solidnych zwyżek. Dla części analityków za wcześnie jest jednak, by żegnać się z bessą.

Foto: Fot. angela weiss/AFP

Akcje już ponad 90 proc. spółek wchodzących w skład nowojorskiego indeksu S&P 500 są notowane powyżej 50-dniowej średniej kroczącej. Na poniedziałkowym zamknięciu ich odsetek wynosił 90,7 proc. W piątek sięgnął 93 proc. i był najwyższy od czerwca 2020 r. Zwykle, jeśli tak wiele spółek ma akcje droższe od 50-dniowej średniej kroczącej, to zwiastuje to, że za 12 miesięcy indeks będzie znacząco wyżej. Według wyliczeń portalu Marketwatch (opartych na danych z ostatnich 20 lat) S&P 500 w rok po wystąpieniu takiego zjawiska zyskiwał średnio 16,8 proc. Tylko raz spadł w 12-miesięcznym okresie po takim wydarzeniu – w ciągu roku od 5 października 2010 r. stracił 1,4 proc. Najmocniej zyskał w ciągu 12 miesięcy od 26 maja 2020 r. Zwyżkował wówczas o 40,3 proc. Czy tym razem również mamy do czynienia ze zwiastunem solidnych zwyżek?

Szerokość zwyżek

– Minięcie każdego większego dołka na rynkach z ostatnich 50 lat zbiegało się z osiągnięciem przez akcje ponad 90 proc. spółek z indeksu cen wyższych od 50-dniowej średniej kroczącej. W krótkim terminie stopy zwrotu mogą być nieco mieszane, ale te z okresu sześciu do dwunastu miesięcy są zwykle powyżej średniej – twierdzi Todd Sohn, dyrektor zarządzający w firmie Strategas.

Z danych z ostatnich 20 lat wynika, że po tygodniu od osiągnięcia przez 90 proc. spółek cen akcji wyższych od 50-dniowej średniej kroczącej S&P 500 zyskiwał średnio 0,5 proc., po miesiącu rósł o 1,2 proc., po trzech miesiącach o 5,9 proc., a po pół roku o 9,6 proc.

Od dołka z czerwca do wtorkowego otwarcia S&P 500 zyskał 17 proc., więc niewiele mu brakuje do wyjścia z rynku „niedźwiedzia”. W zeszłym tygodniu z bessy wyszedł Nasdaq Composite, a od dołka do wtorkowego otwarcia zyskał on 23 proc. Dow Jones Industrial wyszedł natomiast w zeszłym tygodniu z korekty, a od dołka do wtorku wzrósł o 13 proc.

Zwyżki z ostatnich tygodni na giełdach amerykańskich obejmują dosyć szeroką grupę spółek. Może o tym świadczyć choćby to, że notowania ETF Invesco S&P 500 Equal Weight (ETF inwestującego co najmniej 90 proc. w akcje spółek z indeksu S&P 500 i równo ważącego papiery wszystkich spółek) znalazły się powyżej 200-dniowej średniej kroczącej. Z analizy przeprowadzonej przez firmę Asbury Research wynika, że notowania wielu kluczowych spółek i ETF stały się wyższe od 200-dniowej średniej kroczącej. Dotyczy to m.in. akcji Amazonu i Microsoftu, a także indeksów Dow Jones Industrial, Russell 2000 i Philadelphia Stock Exchange Semiconductor Index. „Wszystkie te wielkie rynkowe spółki oraz indeksy w tym samym czasie testują swoje średnie kroczące. To kolejny przykład dużej szerokości ruchów na rynku” – wskazuje John Kosar, główny strateg rynkowy Asbury Research.

Rozbieżne prognozy

Stratedzy z instytucji finansowych z Wall Street są jednak obecnie mocno podzieleni w opiniach co do przyszłości zwyżek na giełdach w USA. O ile S&P 500 kończył poniedziałkową sesję na poziomie 4286 pkt, o tyle stratedzy biorący udział w ankiecie agencji Bloomberga średnio prognozują, że zakończy on 2022 r. na poziomie 4442 pkt. Oznaczałoby to powrót indeksu na poziom z pierwszej połowy kwietnia. Największych zwyżek – do poziomu 5100 pkt (rekord z 4 stycznia wynosił 4818,6 pkt) – spodziewa się Tom Lee, analityk Fundstrat. Największy spadek – do 3400 pkt (czyli do poziomu z jesieni 2022 r.) – prognozuje natomiast Michael Kantorowitz z firmy Piper Sandler.

– Czy odbicie się kończy, a inwestorzy powinni wrócić do stylu inwestowania w wartość? Naszym zdaniem, jeszcze nie – twierdzi Mislav Matejka, strateg JPMorgan Chase. Uważa on, że zwyżki mogą być kontynuowane co najmniej do końca roku. Analitycy JPMorgan Chase zdołali trafnie przewidzieć letnie odbicie na rynkach. Obecnie prognozują oni, że S&P 500 zakończy 2022 r. na poziomie 4800 pkt, czyli że wróci on na podobny, jak zaczynał rok. Ich zdaniem sytuacja obecnie sprzyja spółkom wzrostowym, takim jak firmy z sektora technologicznego.

Pesymistycznie nastawieni są natomiast m.in. analitycy Morgan Stanley. Uważają oni, że rynek „niedźwiedzia” jeszcze się nie skończył, a na jesieni inwestorów może czekać seria rozczarowań związanych z wynikami spółek, sytuacją gospodarczą i jastrzębią polityką Fedu. – Uważamy, że katalizatorem dla spadków będą rozczarowania związane z wynikami. O ile wyniki za drugi kwartał mogą wydawać się niektórym wygraną, o tyle powodem, dla których przyjęto sezon wyników z ulgą, było to, że oczekiwania inwestorów znacząco się zmniejszyły – twierdzi Michael Wilson, strateg Morgan Stanley. Spodziewa się on, że S&P 500 zakończy rok na poziomie 3900 pkt, czyli podobnym jak w połowie lipca.

Ostrzeżenie weterana

Sygnałem alarmowym mogą być również ostrzeżenia Michaela Burry’ego, rynkowego guru będącego bohaterem filmu „Big Short”. Burry zyskał sławę, przewidując kryzys z 2008 r. i zarabiając na krótkich pozycjach związanych z amerykańskim rynkiem nieruchomości. Obecnie jest on zarządzającym Scion Capital, stosunkowo małego funduszu hedgingowego. Ze sprawozdania tego funduszu wynika, że Burry pozbył się w drugim kwartale akcji wartych ponad 200 mln USD, czyli niemal wszystkich papierów tego typu. Sprzedał m.in. akcje Alphabet, Apple, Meta Platforms, Booking Holdings i koncernu motoryzacyjnego Stellanis. Zatrzymał jedynie warte 3,3 mln USD akcje Geo Group Inc., amerykańskiej firmy będącej operatorem prywatnych więzień.

Czyżby więc spodziewał się tak wielkiego kryzysu, że opłacalne będą jedynie inwestycje w prywatne więzienia? Z jego wypowiedzi z ostatnich tygodni i wpisów w mediach społecznościowych wynika, że jest on bardzo pesymistycznie nastawiony do amerykańskiego rynku akcji.

„Nasdaq wszedł w rynek »byka«, bo zyskał 20 proc. od dołka? Kto coś takiego wymyśla? Po roku 2000 Nasdaq zrobił to siedem razy, zanim spadł o 78 proc. do dołka z 2002 r.” – napisał Burry na Twitterze 11 sierpnia.

Bardziej niepokojący był jego tweet z 4 sierpnia. „Głupota powróciła. Po 1929 r., po 1968 r., po 2000 r., po 2008 r., ten rodzaj głupoty, który transformował byki w bańki całkowicie zniknął. Ale znana nam głupota ery covidu jeszcze nie umarła. Jest podobnie jak w 2001 r. przed Enronem, przed 11 września, przed WorldCom” – zatweetował Burry.

Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?
Analizy rynkowe
Czy Święty Mikołaj zawita w tym roku na giełdę?