Akcje już ponad 90 proc. spółek wchodzących w skład nowojorskiego indeksu S&P 500 są notowane powyżej 50-dniowej średniej kroczącej. Na poniedziałkowym zamknięciu ich odsetek wynosił 90,7 proc. W piątek sięgnął 93 proc. i był najwyższy od czerwca 2020 r. Zwykle, jeśli tak wiele spółek ma akcje droższe od 50-dniowej średniej kroczącej, to zwiastuje to, że za 12 miesięcy indeks będzie znacząco wyżej. Według wyliczeń portalu Marketwatch (opartych na danych z ostatnich 20 lat) S&P 500 w rok po wystąpieniu takiego zjawiska zyskiwał średnio 16,8 proc. Tylko raz spadł w 12-miesięcznym okresie po takim wydarzeniu – w ciągu roku od 5 października 2010 r. stracił 1,4 proc. Najmocniej zyskał w ciągu 12 miesięcy od 26 maja 2020 r. Zwyżkował wówczas o 40,3 proc. Czy tym razem również mamy do czynienia ze zwiastunem solidnych zwyżek?
Szerokość zwyżek
– Minięcie każdego większego dołka na rynkach z ostatnich 50 lat zbiegało się z osiągnięciem przez akcje ponad 90 proc. spółek z indeksu cen wyższych od 50-dniowej średniej kroczącej. W krótkim terminie stopy zwrotu mogą być nieco mieszane, ale te z okresu sześciu do dwunastu miesięcy są zwykle powyżej średniej – twierdzi Todd Sohn, dyrektor zarządzający w firmie Strategas.
Z danych z ostatnich 20 lat wynika, że po tygodniu od osiągnięcia przez 90 proc. spółek cen akcji wyższych od 50-dniowej średniej kroczącej S&P 500 zyskiwał średnio 0,5 proc., po miesiącu rósł o 1,2 proc., po trzech miesiącach o 5,9 proc., a po pół roku o 9,6 proc.
Od dołka z czerwca do wtorkowego otwarcia S&P 500 zyskał 17 proc., więc niewiele mu brakuje do wyjścia z rynku „niedźwiedzia”. W zeszłym tygodniu z bessy wyszedł Nasdaq Composite, a od dołka do wtorkowego otwarcia zyskał on 23 proc. Dow Jones Industrial wyszedł natomiast w zeszłym tygodniu z korekty, a od dołka do wtorku wzrósł o 13 proc.