Półrocze na plusie pierwszy raz od dwóch lat

Nieśmiałe oznaki odbijania się gospodarki od głębokiego dołka to paliwo dla zwyżki cen akcji w ostatnich miesiącach. Czy zjawisko to się utrzyma?

Publikacja: 01.07.2009 08:05

Półrocze na plusie pierwszy raz od dwóch lat

Foto: PARKIET

Pod wieloma względami ostatnie miesiące zupełnie nie przypominają tego, do czego przyzwyczaiła inwestorów bessa – niezależnie od tego, czy pod uwagę weźmiemy tylko ostatni kwartał, czy też całe półrocze. Przytoczmy tylko kilka najbardziej wymownych faktów. Drugi kwartał był jednym z najlepszych w całej historii warszawskiej giełdy, przynosząc zwyżkę WIG-u o 26,6 proc. Nie licząc 1993 roku (kiedy GPW przeżywała pierwszą, spontaniczną hossę o niepowtarzalnej skali), tak udane dla posiadaczy akcji kwartały zdarzyły się dotąd zaledwie trzy razy (II kwartale 1995, I kwartale 1996 i IV kwartale 1999 r.).

Jeśli pod uwagę weźmiemy okres nieco dłuższy niż kwartał, to okazuje się, że po raz pierwszy od dwóch lat zdarzyło się, że zwyżka WIG-u trwała nieprzerwanie przez cztery kolejne miesiące. Również pierwszy raz od dwóch lat na plusie skończyło się całe półrocze na warszawskim parkiecie.

[srodtytul]Przełom techniczny i fundamentalny[/srodtytul]

Przełomu w ostatnich miesiącach dopatrywać się mogą zarówno zwolennicy analizy technicznej, jak i fundamentalnej. Po raz pierwszy od momentu rozpoczęcia bessy WIG znalazł się powyżej wcześniejszego średnioterminowego szczytu (na początku maja sforsował styczniowy szczyt), podczas gdy w poprzednich kilkunastu miesiącach normą było, że poprzednie szczyty stanowiły barierę nie do przejścia.Wkrótce potem WIG przypieczętował ten sukces, łamiąc linię trendu spadkowego (wybiegającą ze szczytu z października 2007 r.) i pokonując 30 tys. pkt.

[srodtytul]Kulminacja negatywnych zjawisk już za nami[/srodtytul]

Trudno byłoby jednocześnie obstawać przy tezie mówiącej, że te ważne z technicznego punktu widzenia wydarzenia nie miały jakiegokolwiek związku z sytuacją gospodarczą i były wynikiem jedynie „owczego pędu” (gdyby tak było, zwyżka skazana byłaby na rychłe załamanie). Z jednej strony, dopiero w minionym półroczu ujawniły się z całą siłą negatywne zjawiska zapoczątkowane na jesieni ub.r., gdy inwestorzy uciekali w popłochu z rynków finansowych, przerażeni perspektywą załamania amerykańskiego systemu bankowego.

Z drugiej strony, kulminacja tych negatywnych zjawisk przypadła już na pierwszy kwartał. Od tego czasu gospodarka zaczęła stopniowo wychodzić z dołka. Dobrze widać to na podstawie danych o produkcji przemysłowej wyrównanych sezonowo. Roczny jej spadek osiągnął apogeum w styczniu (14,9 proc.), a później zaczął systematycznie słabnąć (w maju wyniósł już tylko 5,9 proc.).

Ponieważ zaś roczne zmiany produkcji są silnie dodatnio skorelowane z rocznymi zmianami WIG-u, to do wzrostu cen akcji wystarczył sam fakt, że dane makro stawały się coraz mniej słabe. Pojawiająca się niekiedy teza mówiąca o tym, że do zwyżki notowań potrzebne są dane na plusie (czyli np. roczny wzrost produkcji) jest w tym kontekście błędna.

[srodtytul]Problemy nie znikły z dnia na dzień[/srodtytul]

Jakie będzie kolejne półrocze? Czy nadejdzie czas realizacji zysków, czy może wręcz przeciwnie – trend wzrostowy ma szanse się utrzymać? Pesymiści zwracają uwagę, że wychodzenie gospodarki z dołka jest procesem długotrwałym. Nagromadzone problemy długo będą miały jeszcze rozmaite negatywne konsekwencje.

Jednym z nich są trudności z dopięciem tegorocznego budżetu państwa. Namacalnym efektem jest drenaż dywidend ze spółek z udziałem Skarbu Państwa, a także negatywna presja na notowania złotego i ryzyko spadku zaufania inwestorów zagranicznych.

[srodtytul]Wyniki finansowe nadal kiepskie[/srodtytul]

Sceptycy wskazują też, że z dnia na dzień nie poprawią się wyniki finansowe spółek, które w I kwartale były najgorsze od lat. A rosnące ceny akcji w zestawieniu ze słabymi wynikami prowadzą do mało atrakcyjnych bieżących wycen.

Dla optymistów fakt, że wychodzenie gospodarki z głębokiego dołka może zająć sporo czasu, niekoniecznie ma jednak negatywną wymowę. Oznaczać to bowiem może, że do momentu zakończenia fazy odbicia, a później wzrostu w gospodarce jest jeszcze daleko. A tym samym duży jest potencjał wzrostowy dla rynku akcji. Tezę tę ugruntowuje spojrzenie na historyczne dane – poszczególne fazy cyklu koniunkturalnego w przemyśle trwają przynajmniej kilkanaście, a nie kilka miesięcy.

[srodtytul]Zacznie działać efekt bazy[/srodtytul]

Co więcej, na jesieni zacznie stopniowo działać tak zwany efekt niskiej bazy – zarówno jeśli chodzi o gospodarkę, jak i przedsiębiorstwa. Szczególnego znaczenia nabierze on w IV kwartale. Chodzi o to, że ponieważ w tamtym okresie dane makro, jak i wyniki spółek szybko się pogarszały, to teraz będzie tym łatwiej o poprawę w stosunku do ówczesnego niskiego punktu wyjścia.

Tezę o tym, że w II półroczu posiadacze akcji skazani są na straty po udanej pierwszej połowie roku, trudno też obronić na gruncie analizy statystycznej.

Weźmy pod uwagę lata 1996, 1999 i 2003, kiedy pierwsze półrocze przyniosło znaczną poprawę nastrojów na giełdzie. Zwyżka WIG-u wyniosła w pierwszej połowie roku odpowiednio 81, 31 i 11 procent. Z kolei w drugim półroczu zmiana indeksu wyniosła odpowiednio: +5, +8 i +30 procent.

Co prawda widać, że w dwóch pierwszych przypadkach rynek dostał zadyszki po szybkim skoku w górę, ale we wszystkich trzech przypadkach i tak zdołał przynajmniej nieznacznie powiększyć wcześniejsze zyski.

[ramka][b]Małe spółki wróciły do łask inwestorów[/b]

Konsekwentnie od początku roku rośnie przewaga indeksu małych spółek sWIG80 nad obejmującym blue chips WIG20. Chociaż w sile „maluchów” dopatrywać się można działania kapitału spekulacyjnego, to jest ona uzasadniona fundamentalnie. Silne zwyżki cen akcji w tym segmencie rynku zawsze są skorelowane z poprawą wskaźników makroekonomicznych.

[b]Rzadko spotykany i niezawodny sygnał[/b]

Czerwiec przyniósł ważne wydarzenie na wykresie WIG-u w układzie miesięcznym. Oscylator stochastyczny (z 15 miesięcy) wybił się ze strefy wyprzedania, dając tym samym długoterminowy sygnał kupna akcji. W dotychczasowej historii GPW takie sygnały były rzadkie, a jednocześnie – zawsze trafne. Zapowiadały nadejście wielomiesięcznego trendu wzrostowego w 1995, 1998 i w końcu 2001 roku.[/ramka]

Analizy rynkowe
Giełdowe rekiny są coraz grubsze. Założyciel Dino odskoczył całej reszcie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów
Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?