Miniony tydzień przyniósł na warszawskiej giełdzie przełomowe wydarzenie – WIG przebił sierpniowy szczyt (39185 pkt). Znaczenie tego faktu nie ogranicza się do prostego stwierdzenia, że dzięki temu indeks znalazł się najwyżej w tym roku, a zyski posiadaczy akcji powiększyły się.
W kontekście analizy technicznej przebicie szczytu oznacza po pierwsze wybicie w górę z konsolidacji, w jakiej indeks tkwił przez osiem tygodni. Po drugie, ponieważ konsolidacja ta stanowiła korektę (co prawda płaską, ale jednak korektę) nadrzędnego trendu wzrostowego trwającego od lutego, to mamy wyraźny sygnał, że tendencja zwyżkowa ma się bardzo dobrze. Kolejne maksima indeksu są więc znacznie bardziej prawdopodobne niż całkowite załamanie trendu.
W tym względzie z analizą techniczną współgra analiza fundamentalna. Kluczowe dla inwestorów wskaźniki makro, jak produkcja przemysłowa, mają tendencję wzrostową, co w pełni uzasadnia hossę. Poza tym wskaźniki te wciąż są na historycznie bardzo niskich poziomach, nieporównywalnych do tych, przy których dochodziło do załamania hossy. Na dalszą metę potencjał wzrostowy może więc przerosnąć wszelkie oczekiwania (choć oczywiście trudno na tej podstawie wysnuwać wnioski co do zachowania kursów w krótkim terminie).
[ramka][b]Analiza techniczna – teoretycznie dla WIG-u otworzyła się droga do przynajmniej 42,6 tys. pkt[/b]
Przebicie przez WIG poziomu oporu rozwiało wątpliwości co do kierunku trendu na warszawskim parkiecie. Konsekwentne kierowanie się sygnałami analizy technicznej każe w tej sytuacji „iść za trendem”, a więc trzymać akcje. Jednocześnie można łatwo określić minimalny teoretyczny poziom docelowy kolejnej fali wzrostowej. Ponieważ ostatnia konsolidacja obejmowała obszar o szerokości 3,4 tys. pkt, to teoretycznie tyle samo powinna wynosić zwyżka będąca konsekwencją wybicia w górę z owej konsolidacji. Dodając 3,4 tys. pkt do sierpniowego szczytu, otrzymujemy ok. 42,6 tys. pkt – przynajmniej na tej wysokości powinien znaleźć się WIG jeszcze w tym roku, jeśli wierzyć analizie technicznej.