Przebicie oporu udowodniło, że trend wzrostowy ma się dobrze

Zarówno w analizie technicznej, jak i fundamentalnej trudno znaleźć przekonujące argumenty za tym, że tendencja zwyżkowa na warszawskiej giełdzie ma się ku końcowi

Publikacja: 24.10.2009 11:09

Przebicie oporu udowodniło, że trend wzrostowy ma się dobrze

Foto: GG Parkiet

Miniony tydzień przyniósł na warszawskiej giełdzie przełomowe wydarzenie – WIG przebił sierpniowy szczyt (39185 pkt). Znaczenie tego faktu nie ogranicza się do prostego stwierdzenia, że dzięki temu indeks znalazł się najwyżej w tym roku, a zyski posiadaczy akcji powiększyły się.

W kontekście analizy technicznej przebicie szczytu oznacza po pierwsze wybicie w górę z konsolidacji, w jakiej indeks tkwił przez osiem tygodni. Po drugie, ponieważ konsolidacja ta stanowiła korektę (co prawda płaską, ale jednak korektę) nadrzędnego trendu wzrostowego trwającego od lutego, to mamy wyraźny sygnał, że tendencja zwyżkowa ma się bardzo dobrze. Kolejne maksima indeksu są więc znacznie bardziej prawdopodobne niż całkowite załamanie trendu.

W tym względzie z analizą techniczną współgra analiza fundamentalna. Kluczowe dla inwestorów wskaźniki makro, jak produkcja przemysłowa, mają tendencję wzrostową, co w pełni uzasadnia hossę. Poza tym wskaźniki te wciąż są na historycznie bardzo niskich poziomach, nieporównywalnych do tych, przy których dochodziło do załamania hossy. Na dalszą metę potencjał wzrostowy może więc przerosnąć wszelkie oczekiwania (choć oczywiście trudno na tej podstawie wysnuwać wnioski co do zachowania kursów w krótkim terminie).

[ramka][b]Analiza techniczna – teoretycznie dla WIG-u otworzyła się droga do przynajmniej 42,6 tys. pkt[/b]

Przebicie przez WIG poziomu oporu rozwiało wątpliwości co do kierunku trendu na warszawskim parkiecie. Konsekwentne kierowanie się sygnałami analizy technicznej każe w tej sytuacji „iść za trendem”, a więc trzymać akcje. Jednocześnie można łatwo określić minimalny teoretyczny poziom docelowy kolejnej fali wzrostowej. Ponieważ ostatnia konsolidacja obejmowała obszar o szerokości 3,4 tys. pkt, to teoretycznie tyle samo powinna wynosić zwyżka będąca konsekwencją wybicia w górę z owej konsolidacji. Dodając 3,4 tys. pkt do sierpniowego szczytu, otrzymujemy ok. 42,6 tys. pkt – przynajmniej na tej wysokości powinien znaleźć się WIG jeszcze w tym roku, jeśli wierzyć analizie technicznej.

Więksi optymiści mogą na tym nie poprzestać i wskazywać poziom ok. 44,5 tys. pkt, bo tam znajduje się 50-procentowe zniesienie bessy (a jednocześnie lokalny dołek ze stycznia 2008 r.). Zniesienia Fibonacciego wydają się o tyle istotne, że do tej pory niemal idealnie na każdym z nich zatrzymywał się trend wzrostowy (w czerwcu korekta nadeszła, gdy WIG dotarł do zniesienia 23,6-proc., a w sierpniu nie udało się z marszu przebić zniesienia 38,2-proc.).

Wątpliwości co do trwałości tendencji wzrostowej istnieją (szczególnie niepokoi słabość małych spółek, które do tej pory raczej wyprzedzały wydarzenia na rynku spółek dużych), ale trudno byłoby znaleźć okres, w którym nie ma żadnych wątpliwości. Kierowanie się prostymi technicznymi regułami pozwoliło w tym roku zarobić sporo pieniędzy, czemu więc z nich rezygnować?

Warto przy tym zwrócić uwagę na jeszcze jeden, raczej rzadko wspominany, aspekt przebicia przez WIG poziomu oporu. Dzięki temu wydarzeniu w górę przesunęły się poziomy wsparcia, które w trakcie trendu wzrostowego są znacznie ważniejsze niż poziomy oporu.Łatwo to zobrazować, jeśli posłużymy się przyjętą przez nas metodologią wyznaczania tzw. ruchomej linii obrony kapitału (ang. trailing stop). Przypomnijmy, że linia ta przesuwa się w górę za każdym razem, gdy WIG przebije poprzedni szczyt (ale tylko pod warunkiem, że korekta spadkowa po ustanowieniu owego szczytu wyniosła przynajmniej 3 proc. – to reguła mająca na celu wyeliminowanie nieistotnych wahań indeksu).

Miejsce, do którego przesuwa się linia, to dołek ostatniej korekty, czyli obecnie wrześniowe minimum (35784 pkt). W którymś momencie linia obrony kapitału zostanie oczywiście przebita, co będzie równoznaczne z sygnałem sprzedaży akcji. Dopóki to się jednak nie stanie, nie ma powodu, by zmieniać strategię podążania za trendem wzrostowym, która w tym roku sprawdza się znakomicie. Przesunięcie się linii obrony w górę oznacza również zmniejszenie ewentualnych strat.[/ramka]

[ramka][b]Fundamenty – nie widać niepokojących sygnałów z gospodarki[/b]

Z punktu widzenia analizy fundamentalnej jednym z najważniejszym wydarzeń minionego tygodnia była publikacja danych o produkcji przemysłowej w naszym kraju we wrześniu. Na pierwszy rzut oka postronny obserwator mógłby wyrazić zdziwienie tym, że podczas gdy w tym roku trwa żywiołowa hossa na rynku akcji, to produkcja jest wciąż o 1,3 proc. mniejsza niż przed rokiem. Z czego cieszą się więc inwestorzy? A może hossa całkowicie oderwała kursy akcji od fundamentów, co groziłoby dotkliwym krachem?

Bardziej wnikliwa analiza przekonuje, że taka pobieżna ocena jest niezbyt trafna. Jeśli zastosujemy popularny w USA zabieg matematyczny polegający na obliczeniu trzymiesięcznej średniej kroczącej z rocznych zmian produkcji (w celu wygładzenia bardzo zmiennych danych miesięcznych), to okazuje się, że wrześniowe dane (-1,9 proc.), chociaż są wciąż pod kreską, to i tak są najlepsze od 10 miesięcy i zdecydowanie lepsze niż w kulminacyjnym momencie spowolnienia gospodarczego (w lutym 2009 r. takie uśrednione dane wynosiły -11,4 proc.). To samo można stwierdzić na podstawie publikowanych przez GUS danych wyrównanych sezonowo. Wrześniowa roczna dynamika produkcji w tym ujęciu (-2,1 proc.) jest najwyższa od 11 miesięcy.

Jeśli i to nie jest jeszcze przekonującym argumentem za tym, że giełdowa hossa wynika z dyskontowania ożywienia gospodarczego, to sięgnijmy po prosty model matematyczny. Na wykres wspomnianej trzymiesięcznej średniej z rocznych zmian produkcji (wskaźnik ten nazwijmy uśrednioną dynamiką produkcji) nanieśmy wykres rocznej dynamiki WIG-u (również przeliczonej przy zastosowaniu trzymiesięcznej średniej kroczącej).

Już na pierwszy rzut oka widać, że wydarzenia na warszawskiej giełdzie w tym roku w żaden sposób nie stanowią odstępstwa od historycznych prawidłowości. Oba parametry poruszają się zgodnie w tym samym kierunku. W tegorocznej zwyżce WIG-u nie ma nic nadzwyczajnego, nic co kazałoby ogłosić, że mamy do czynienia z bańką spekulacyjną.Jednocześnie jeśli potraktujemy dane o produkcji w podobny sposób jak stosowane w analizie technicznej oscylatory, to widać, że do niebezpiecznie wysokich poziomów (czyli „strefy wyprzedania” w terminologii technicznej) jest jeszcze wciąż bardzo daleko. Posiadacze akcji mają więc pewien margines bezpieczeństwa.

Do podobnych wniosków prowadzi zresztą analiza wycen akcji. Przeciętny wskaźnik cena/wartość księgowa dla spó-łek z WIG-u, wynoszący niewiele ponad 1,5, jest wciąż bardzo nisko na tle historii. Przy podobnych jego poziomach startowała hossa w 2003 r., a jej pierwsza faza skończyła się dopiero gdy wskaźnik zbliżył się do 2.[/ramka]

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?